Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 6

Szpital. Odkąd zamieszkałem z Niallem jest to znienawidzone przeze mnie miejsce. Przez niecałe cztery tygodnie odwiedziliśmy to miejsce dwa razy . Niby nic takiego ale mimo wszystko mogłoby nas tu wgl nie być. Od dwóch godzin siedzę na plastikowym krześle przed salą Nialla. Nie wiem co się z nim dzieje bo lekarze nie wpuszczają mnie do niego a także nic mi nie mówią bo nie jestem z rodziny. Nie powiem, strasznie denerwuje się w jakim stanie jest Niall. Jak opuszczaliśmy nasze mieszkanie ledwo mógł ustać na nogach. Chociaż on sam upierał się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Teraz nawet nie wiem czy jest przytomny, czy żyje. Wiem, że nie mogę tak myśleć ale wszystko jest możliwe.
- Przepraszam - Usłyszałem miły głos. Podniosłem głowę i ujrzałem starszą kobietę sztucznie się do mnie uśmiechającą. - Ty znasz Niall, tak ?  - Pokiwałem twierdząco głową nadal nie wiedząc kim jest ta kobieta. - Jestem jego matką - W tej chwili dosłownie szczęka mi opadła. Niall dużo opowiadał o swoich rodzicach. Po tym jak dowiedzieli się o jego chorobie wyrzucili go z domu i nie utrzymywali z nim kontaktu. Nawet jego brat z którym byli naprawdę blisko. Tak po prostu o nim zapomnieli, jakby nigdy nie istniał. On wtedy potrzebował najwięcej wsparcia. Potrzebował miłości.
- Miło mi Panią poznać - Powiedziałem z udawaną serdecznością - Co Panią tu sprowadza ?!
- Mój syn jest chory więc musiałam przyjechać - To było naprawdę dziwne. W tej chwili wszystkie emocje we mnie wybuchły, musiałem coś powiedzieć.
- Teraz sobie Pani o nim przypomina - Wstałem z krzesła - Kiedy on leży tam i umiera! A wcześniej wcale się Pani nim nie interesowała.
- Jak śmiesz! - Poczułem pieczenie na swoim policzku. Wbrew sobie skierowałem się do wyjścia ze szpitala. Chciałem odreagować ale nie wiedziałem na czym. Pośpiesznie wbiegłem do naszego wspólnego mieszkania trzaskając drzwiami. Wbiegłem do naszej sypialni rzucając się na łóżku i po prostu zacząłem płakać. 
"Niall"
Otworzyłem oczy i byłem przekonany, że zobaczę tam Liama. Jakie było moje zdziwienie kiedy otwierając oczy dostrzegłem moją matkę. Kobieta była zapłakana co wcale mnie nie wzruszyło. Ona była dla mnie obca osobą. Dziwiłem się jedynie dlaczego jest tutaj bez ojca oni nigdy nie wyjeżdżali osobno. Taką mieli zasadę. Nie wiem po co to wszystko było ale nigdy o tym z nimi nie rozmawiałem, wgl bardzo rzadko prowadziliśmy jakiekolwiek konwersacje. Moja matka dostrzegła że się obudziłem więc czym prędzej chwyciła moją dłoń delikatnie ja ściskając i intensywnie się we mnie wpatrując. Wyswobodziłem swoją dłoń z jej uścisku bo było to dla mnie dość krępujące. Popatrzyłem na kobietę wilkiem czekając aż wyjaśni mi powód swojego przyjazdu.
- Kochanie - Zaczęła kobieta a mnie na ten zwrot przeszły ciarki. - Chce żebyś wrócił do domu! - Po tych słowach zrobiło mi się słabo ale nie dałem tego po sobie poznać.
- Nie wracam!
- Słonko to nie była prośba. - Powiedziała wstając ze swojego miejsca - Dzisiaj wypisuje Cię z tego szpitala i razem ze mną wracasz do Irlandii. - Po tych słowach kobieta opuściła moją sale. Chciałem jak najszybciej zadzwonić do Liama. Podniosłem się do pozycji siedzącej ignorując pulsujący ból w skroniach. Mój IPhone leżał na stoliku nocnym. Sięgnąłem po niego jak najszybciej wybrałem dobrze znany mi już numer.
Pierwszy sygnał 
Drugi 
Trzeci 
Odebrał!
- Liam! - Powiedziałem desperacko nie dając mu nawet dojść do słowa - Musisz mi pomóc!
- Nie wiem jak. Powiedz najpierw co się stało - Chłopak był jak zawsze opanowany.
 - Matka chce mnie zabrać z powrotem do Irlandii - W moich oczach zaiskrzyły się łzy.
- Spokojnie coś wymyśle! - Liam zakończył rozmowę. 
Po chwili do mojej sali wtargnęła matka kłócąca się o coś z lekarzem. Z tego co zrozumiałem lekarz nie chciał mnie wypisać bo byłem w zły stanie. Matka mimo wszystko upierała się że nie mogę tu dłużej zostać.
- W takim razie zabiorę go na swoją własną odpowiedzialność. On musi być w bardziej profesjonalnej klinice.- Te słowa były dla mnie ciosem. Jeśli lekarz ulegnie nigdy więcej nie zobaczę Liama. Mimo to że sprawiał dużo problemów jest moim przyjacielem. Jedynym przyjacielem.

***

- Słyszałeś co powiedział lekarz. Jeszcze dzisiaj wrócimy do Irlandii. Tylko pojadę do mieszkania spakować twoje rzeczy - Oznajmiła matka po kilkugodzinnej rozmowie. Kobieta podawała tysiące powodów dla których nie mogę tu zostać tylko że ja jej nie słuchałem. Moje myśli były zajęte przez Liama, jak to będzie budzić się bez jego fikuśnych śniadań. Matka nie zważała na moje argumenty jak zawsze ona wiedziała lepiej. Ponownie chciała stworzyć rodzinę tylko że ja już tak nie chciałem. Może gdyby wróciłaby kilka miesięcy temu kiedy strasznie tęskniłem za Irlandią bez zbędnych protestów bym wrócił ale nie teraz. Teraz nauczyłem się żyć bez nich. Bez ojca, matki i brata.
''Liam"
Moje spazmy płaczu zostały przerwane przez przekręcanie klucza w wejściowych drzwiach. Zerwałem się z łóżka wchodząc do salony. Zastałem tam matkę Nialla, która jakby nigdy nic pakowała jego rzeczy. Nie wiedziałem co się dzieje i raczej od tej kobiety nie dowiem się szczegółów. Usiadłem na kanapie z nadzieją że kobieta mnie w końcu zauważy.
- Co tak patrzysz ?! - Blondynka zapytała z oburzeniem - Mógłbyś pomóc mi pakować mojego syna! - Te słowa były dla mnie szokiem. Myślałem że się przesłyszałem ale poczynania kobiety tylko umacniały mnie w tym że to jednak prawda. Moje oczy zaszkliły się.
- Dlaczego Pani to robi ? - Blondynka przerwała pakowania wszystkiego co wpadło jej w ręce
- On nie może tu zostać ! - Krzyknęła - Nie może być gejem! - Te słowa zszokowały mnie jeszcze bardziej. Niall nigdy nie wspominał ze jest homo. To nie mogła być prawda.
- Niall jest gejem ?! - Zapytałem z szokiem w oczach
- Tak! Dowiedziałam się tego do jego wujka - Powiedziała spoglądając na mnie - A teraz wybacz muszę wracać do szpitala. Tutaj masz klucze do mieszkania, Niall kazał Ci je dać. - Po tych słowach kobieta opuściła moje mieszkanie. Opadłem na kanapę i zacząłem bawić się kluczami, oglądając znajdujące się na nim breloczki.Moją uwagę przykuła kartka przyczepiona do jednego z misiów.
,,Przepraszam"
  Witam Was po naprawdę długiej przerwie, nie dodawałam nic przez prawie trzy tygodnie za co chce Was naprawdę przeprosić! Było to spowodowane pewnymi wydarzeniami które całkowicie mnie rozbiły. Ale już jest wszystko okey i dlatego pojawia się nowy rozdział ^^ Trochę się tu dzieje. Chłopcy nie będą mieli ze sobą kontaktu co jest takim moim chytrym planem ;>. 
To chyba na tyle. Liczę na Wasze opinie w komentarzach.
*Jeśli chcecie być informowani zostawiajcie swoje nicki z tt.
Robcia xx

sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 5

"Niall" 
Dzisiejszy poranek to jeden z najlepszych w moim życiu. Po otwarciu oczy dostrzegłem Liama śpiącego na mojej klatce piersiowej z błogim uśmiechem na ustach. Wyglądał naprawdę pociesznie jak małe dziecko śpiące w objęciach swojej matki. Bałem się wykonać jakikolwiek ruch bo mógłbym obudzić chłopaka. Nie mam pojęcia ile tak leżeliśmy ale w pewnym momencie Liam zaczął się wiercić na moim torsie. Uśmiechnąłem się sam do siebie kiedy chłopak otworzył oczy a ja mogłem się w nie bezkarnie wpatrywać. Liam popatrzył na mnie jeszcze nie do końca przytomny. Kilka minut zajęło mu dojście do siebie, w tej samej chwili podniósł się z mojego ciała siadając na łóżku podciągając nogi pod brodę. Popatrzył na mnie z wdzięcznością. 
- Dziękuje za wczorajszy dzień. Było wspaniale - Odparł jeszcze zachrypniętym głosem co tylko dodawało mu uroku. Po tych słowach moje policzki oblały się czerwienią dlatego jak najszybciej spuściłem głowę nie chcąc dalej patrzeć na Liama. Wygrzebałem się z łóżka rzucając przez ramie że idę wziąć kąpiel i już mnie nie było.  Nie powiem czułem się trochę winny zostawiając go tam samego ale prawdę mówiąc czułem się skrępowany po wyznaniu chłopaka. Wszedłem do łazienki od razu pozbywając się ubrań z wczorajszego dnia. Postanowiłem wziąć relaksującą kąpiel w tym celu napuściłem do wanny gorącej wody. Zamoczyłem się w wodzie czując ulgę. Mogłem się odprężyć, spokojnie pomyśleć nad tym co było wczoraj. Powiem szczerze przypomniało mi to jeden incydent z pierwszych dni mojego pobytu w Londynie. Poznałem tu niejakiego Eda  nie mam pojęcia jak ma na nazwisko, wtedy mnie to nie obchodziło. Potrzebowałem pocieszenia bo rozstaniu z dziewczyną a z faktu tego że od zawsze wiedziałem że jestem biseksualny chciałem poznać jakiegoś chłopaka. Poznałem Eda w kolejce na London Eye - tak wiem bardzo oryginalnie. Przedstawiłem się chłopakowi. Nie był on ani trochę zdziwiony moim zachowaniem. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i tak jakoś wyszło że weszliśmy sami do kapsuły nasza rozmowa przechodziła na coraz bardziej osobiste tematy. Dowiedziałem się od chłopaka że zerwał ostatnio ze swoim chłopakiem którego przyłapał w jednoznacznej sytuacji. Wtedy i ja opowiedziałem mu o swojej sytuacji nie powiem był trochę zawiedziony kiedy powiedziałem o dziewczynie, można to było wyczytać z mimiki jego twarzy. Zapewniłem chłopaka że interesują mnie oby dwie płcie na co ten tylko przytaknął ale jego oczy zabłysnęły radością.
"Liam" 
Leżałem na łóżku w sypialni Nialla w całkowitym szoku nie sądziłem że chłopak tak zareaguje na moje wyznanie. Mogłem ugryźć się w język i siedzieć cicho. Mógłbym tak rozmyślać godzinami gdyby nie dzwonek mojego telefonu który rozbrzmiewał po całym pokoju. Spojrzałem na wyświetlacz i szczerze szczęka mi opadła w momencie kiedy odczytałem imię "Harry". Czego on może ode mnie chcieć. 
- Jak nie odbierzesz to sie nie dowiesz - Usłyszałem głos Niall przy swoim uchu przez co telefon wypadł mi z ręki. Popatrzyłem na niego wrogim wzrokiem zbierając telefon z podłogi a następie naciskając zieloną słuchawkę. Zanim usłyszałem głos Lokatego moich uszu doszedł stłumiony śmiech blondyna. 
Cześć Stary 
- Cześć Harry - Odparłem z wymuszonym miłym tonem. Naprawdę nie chciałem utrzymywać kontaktu ze starymi przyjaciółmi - Po co dzwonisz? 
Jestem w Londynie, chce się z Tobą spotkać 
- Jak to ? - Te słowa wybiły mnie z równowagi ale nie potrafiłem mu odmówić musiałem się z nim spotkać. Popatrzałem na Nialla który siedział na łóżku z uchem przy moim telefonie. Chłopak pokiwał twierdząco głową doskonale wyczytując z mojej twarzy moje pytanie - Przyjdź dzisiaj na Baker Street 256 najlepiej dzisiaj. - Po tych słowach zakończyłem połączenie. Popatrzyłem z wdzięcznością na Nialla, który tylko uśmiechnął się do mnie schodząc z łóżka podając mi rękę. Niepewnie chwyciłem jego dłoń, chłopak pociągnął mnie w stronę kuchni.
- Trzeba zrobić coś dla twojego kolegi nie sądzisz? - Zapytał z zadziornym uśmieszkiem. Pokiwałem głową na jego słowa zabierając się za szukanie książki kuchennej. Znalazłem ja w szafce z talerzami, wolałem nie wchodzić w szczegóły z jakiego powodu ona się tam znalazła dlatego skomentowałem to śmiechem. Podszedłem do blatu kuchennego kładąc na nim książkę dokładnie przeglądając spis treści.Znalazłem odpowiednią dla naszych możliwości kucharskich przekąskę a mianowicie kanapeczki z kawiorem. 
- Nic trudnego - Powiedziałem sam do siebie, kiedy znalazłem odpowiednią stronę w książce. Niall zerkał mi przez ramie dokładnie lustrując przepis. 
 - To jest T-R-U-D-N-E - Dokładnie przeliterował ostatnie słowo na co ja wybuchłem śmiechem, zginając się w pół. Chłopak uderzył mnie w głowę i udał urażonego co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło. Już po chwili obaj śmialiśmy się w najlepsze całkowicie zapominając o celu naszego pobytu w kuchni. Oprzytomnieliśmy dopiero kiedy jeden z talerzy który znajdował się na blacie uderzył hukiem o podłogę rozbijając się na małe kawałeczki. Zaczęliśmy to zbierać, szło nam nawet dobrze do momentu kiedy Niall nie skaleczył się co spowodowało pisk młodszego chłopaka. W ekspresowym tempie poderwałem się z ziemi biorąc dłoń blondyna i dokładnie oglądając. Po tym co zauważyłem chłopak przeciął sobie tylko opuszek palca więc nic poważnego się nie stało. Niall włożył palec pod zimną wodę a ja zabrałem się za kończenie sprzątania zbitego naczynie. 
Dalsze przygotowywanie posiłku obyło się bez większych przeszkód. W momencie kiedy kończyliśmy układać kanapeczki na talerzu usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Niall poszedł otworzyć a ja z talerzem skierowałem się do salony. Po chwili dołączył do mnie blondyn z Harrym. Widać było po ich minach że nie polubili się ale nie ma się co dziwić, Harry jest specyficznym człowiekiem. Usiedliśmy na sofie zaczynając luźną rozmowe ale jak przystało na Hazze nie mogło to trwać długo.
 - Znalazłeś sobie chłoptasia Li ? - Zapytał a ja zgromiłem go wzrokiem. - Nie patrz tak na mnie. Widzę, że Cię do niego ciągnie - Po tych słowach spojrzałem na Nialla który siedział ze spuszczoną głową całkowicie speszony. 
- Mógłbyś przestać - Podniosłem głos ale Harry nie zamierzał zaprzestać swojej zabawy. 
- Ale uprzedź go że nie lubisz tych dziwnych ludzi - Zamyślił się na chwile - Ah tak. Ludzi chorych! - Po tych słowach usłyszałem cichy jęk Nialla, nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to że chłopak przeraźliwie się trząsł a jego dłonie ściskały czaszkę. - Co mu jest?- Zapytał niewzruszony Harry.
 - Wyjdź stąd! - Krzyknął na przyjaciela który posłuchał mojego rozkazu i opuścił mieszkanie. Uklęknąłem przy Niallu zabierając jego ręce z głowy.
- Bardzo Cię boli ? - Chłopak tylko pokiwał twierdząco głową - Jedziemy do szpitala. 

Witam Was po tygodniowej przerwie. Mam nadzieje że przynajmniej troszkę się za mną stęskniliście?! Rozdział nie jest rewelacyjny wiem to ale mam nadzieje że i tak Wam się podoba. Chciałabym również przywitać nowych czytelników mam nadzieje że zostaniecie ze mną do końca.

czwartek, 3 stycznia 2013

Kochani....

Pisząc ten post nie sądziłam, że wszystko się tak potoczy. Przez pewne okoliczności które zaszły w moim zyciu nie czuje się na siłach żeby w najbliższym czasie napisać coś nowego. Jest to spowodowane ...hmm...jakby to Wam napisać kiepskim stanem mojej psychiki to jest chyba najlepsze stwierdzenie. Nie wiem czy nowy rozdział pojawi się za tydzień...dwa....czy wgl kiedyś się pojawi. Mam nadzieje że będziecie czekać, postaram się napisać to jak najszybciej się da. 
Wasza Robcia xx