Szpital. Odkąd zamieszkałem z Niallem jest to znienawidzone przeze mnie miejsce. Przez niecałe cztery tygodnie odwiedziliśmy to miejsce dwa razy . Niby nic takiego ale mimo wszystko mogłoby nas tu wgl nie być. Od dwóch godzin siedzę na plastikowym krześle przed salą Nialla. Nie wiem co się z nim dzieje bo lekarze nie wpuszczają mnie do niego a także nic mi nie mówią bo nie jestem z rodziny. Nie powiem, strasznie denerwuje się w jakim stanie jest Niall. Jak opuszczaliśmy nasze mieszkanie ledwo mógł ustać na nogach. Chociaż on sam upierał się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Teraz nawet nie wiem czy jest przytomny, czy żyje. Wiem, że nie mogę tak myśleć ale wszystko jest możliwe.
- Przepraszam - Usłyszałem miły głos. Podniosłem głowę i ujrzałem starszą kobietę sztucznie się do mnie uśmiechającą. - Ty znasz Niall, tak ? - Pokiwałem twierdząco głową nadal nie wiedząc kim jest ta kobieta. - Jestem jego matką - W tej chwili dosłownie szczęka mi opadła. Niall dużo opowiadał o swoich rodzicach. Po tym jak dowiedzieli się o jego chorobie wyrzucili go z domu i nie utrzymywali z nim kontaktu. Nawet jego brat z którym byli naprawdę blisko. Tak po prostu o nim zapomnieli, jakby nigdy nie istniał. On wtedy potrzebował najwięcej wsparcia. Potrzebował miłości.
- Miło mi Panią poznać - Powiedziałem z udawaną serdecznością - Co Panią tu sprowadza ?!
- Mój syn jest chory więc musiałam przyjechać - To było naprawdę dziwne. W tej chwili wszystkie emocje we mnie wybuchły, musiałem coś powiedzieć.
- Teraz sobie Pani o nim przypomina - Wstałem z krzesła - Kiedy on leży tam i umiera! A wcześniej wcale się Pani nim nie interesowała.
- Jak śmiesz! - Poczułem pieczenie na swoim policzku. Wbrew sobie skierowałem się do wyjścia ze szpitala. Chciałem odreagować ale nie wiedziałem na czym. Pośpiesznie wbiegłem do naszego wspólnego mieszkania trzaskając drzwiami. Wbiegłem do naszej sypialni rzucając się na łóżku i po prostu zacząłem płakać.
"Niall"
Otworzyłem oczy i byłem przekonany, że zobaczę tam Liama. Jakie było moje zdziwienie kiedy otwierając oczy dostrzegłem moją matkę. Kobieta była zapłakana co wcale mnie nie wzruszyło. Ona była dla mnie obca osobą. Dziwiłem się jedynie dlaczego jest tutaj bez ojca oni nigdy nie wyjeżdżali osobno. Taką mieli zasadę. Nie wiem po co to wszystko było ale nigdy o tym z nimi nie rozmawiałem, wgl bardzo rzadko prowadziliśmy jakiekolwiek konwersacje. Moja matka dostrzegła że się obudziłem więc czym prędzej chwyciła moją dłoń delikatnie ja ściskając i intensywnie się we mnie wpatrując. Wyswobodziłem swoją dłoń z jej uścisku bo było to dla mnie dość krępujące. Popatrzyłem na kobietę wilkiem czekając aż wyjaśni mi powód swojego przyjazdu.
- Kochanie - Zaczęła kobieta a mnie na ten zwrot przeszły ciarki. - Chce żebyś wrócił do domu! - Po tych słowach zrobiło mi się słabo ale nie dałem tego po sobie poznać.
- Nie wracam!
- Słonko to nie była prośba. - Powiedziała wstając ze swojego miejsca - Dzisiaj wypisuje Cię z tego szpitala i razem ze mną wracasz do Irlandii. - Po tych słowach kobieta opuściła moją sale. Chciałem jak najszybciej zadzwonić do Liama. Podniosłem się do pozycji siedzącej ignorując pulsujący ból w skroniach. Mój IPhone leżał na stoliku nocnym. Sięgnąłem po niego jak najszybciej wybrałem dobrze znany mi już numer.
Pierwszy sygnał
Drugi
Trzeci
Odebrał!
- Liam! - Powiedziałem desperacko nie dając mu nawet dojść do słowa - Musisz mi pomóc!
- Nie wiem jak. Powiedz najpierw co się stało - Chłopak był jak zawsze opanowany.
- Matka chce mnie zabrać z powrotem do Irlandii - W moich oczach zaiskrzyły się łzy.
- Spokojnie coś wymyśle! - Liam zakończył rozmowę.
Po chwili do mojej sali wtargnęła matka kłócąca się o coś z lekarzem. Z tego co zrozumiałem lekarz nie chciał mnie wypisać bo byłem w zły stanie. Matka mimo wszystko upierała się że nie mogę tu dłużej zostać.
- W takim razie zabiorę go na swoją własną odpowiedzialność. On musi być w bardziej profesjonalnej klinice.- Te słowa były dla mnie ciosem. Jeśli lekarz ulegnie nigdy więcej nie zobaczę Liama. Mimo to że sprawiał dużo problemów jest moim przyjacielem. Jedynym przyjacielem.
***
- Słyszałeś co powiedział lekarz. Jeszcze dzisiaj wrócimy do Irlandii. Tylko pojadę do mieszkania spakować twoje rzeczy - Oznajmiła matka po kilkugodzinnej rozmowie. Kobieta podawała tysiące powodów dla których nie mogę tu zostać tylko że ja jej nie słuchałem. Moje myśli były zajęte przez Liama, jak to będzie budzić się bez jego fikuśnych śniadań. Matka nie zważała na moje argumenty jak zawsze ona wiedziała lepiej. Ponownie chciała stworzyć rodzinę tylko że ja już tak nie chciałem. Może gdyby wróciłaby kilka miesięcy temu kiedy strasznie tęskniłem za Irlandią bez zbędnych protestów bym wrócił ale nie teraz. Teraz nauczyłem się żyć bez nich. Bez ojca, matki i brata.
''Liam"
Moje spazmy płaczu zostały przerwane przez przekręcanie klucza w wejściowych drzwiach. Zerwałem się z łóżka wchodząc do salony. Zastałem tam matkę Nialla, która jakby nigdy nic pakowała jego rzeczy. Nie wiedziałem co się dzieje i raczej od tej kobiety nie dowiem się szczegółów. Usiadłem na kanapie z nadzieją że kobieta mnie w końcu zauważy.
- Co tak patrzysz ?! - Blondynka zapytała z oburzeniem - Mógłbyś pomóc mi pakować mojego syna! - Te słowa były dla mnie szokiem. Myślałem że się przesłyszałem ale poczynania kobiety tylko umacniały mnie w tym że to jednak prawda. Moje oczy zaszkliły się.
- Dlaczego Pani to robi ? - Blondynka przerwała pakowania wszystkiego co wpadło jej w ręce
- On nie może tu zostać ! - Krzyknęła - Nie może być gejem! - Te słowa zszokowały mnie jeszcze bardziej. Niall nigdy nie wspominał ze jest homo. To nie mogła być prawda.
- Niall jest gejem ?! - Zapytałem z szokiem w oczach
- Tak! Dowiedziałam się tego do jego wujka - Powiedziała spoglądając na mnie - A teraz wybacz muszę wracać do szpitala. Tutaj masz klucze do mieszkania, Niall kazał Ci je dać. - Po tych słowach kobieta opuściła moje mieszkanie. Opadłem na kanapę i zacząłem bawić się kluczami, oglądając znajdujące się na nim breloczki.Moją uwagę przykuła kartka przyczepiona do jednego z misiów.
,,Przepraszam"
- Przepraszam - Usłyszałem miły głos. Podniosłem głowę i ujrzałem starszą kobietę sztucznie się do mnie uśmiechającą. - Ty znasz Niall, tak ? - Pokiwałem twierdząco głową nadal nie wiedząc kim jest ta kobieta. - Jestem jego matką - W tej chwili dosłownie szczęka mi opadła. Niall dużo opowiadał o swoich rodzicach. Po tym jak dowiedzieli się o jego chorobie wyrzucili go z domu i nie utrzymywali z nim kontaktu. Nawet jego brat z którym byli naprawdę blisko. Tak po prostu o nim zapomnieli, jakby nigdy nie istniał. On wtedy potrzebował najwięcej wsparcia. Potrzebował miłości.
- Miło mi Panią poznać - Powiedziałem z udawaną serdecznością - Co Panią tu sprowadza ?!
- Mój syn jest chory więc musiałam przyjechać - To było naprawdę dziwne. W tej chwili wszystkie emocje we mnie wybuchły, musiałem coś powiedzieć.
- Teraz sobie Pani o nim przypomina - Wstałem z krzesła - Kiedy on leży tam i umiera! A wcześniej wcale się Pani nim nie interesowała.
- Jak śmiesz! - Poczułem pieczenie na swoim policzku. Wbrew sobie skierowałem się do wyjścia ze szpitala. Chciałem odreagować ale nie wiedziałem na czym. Pośpiesznie wbiegłem do naszego wspólnego mieszkania trzaskając drzwiami. Wbiegłem do naszej sypialni rzucając się na łóżku i po prostu zacząłem płakać.
"Niall"
Otworzyłem oczy i byłem przekonany, że zobaczę tam Liama. Jakie było moje zdziwienie kiedy otwierając oczy dostrzegłem moją matkę. Kobieta była zapłakana co wcale mnie nie wzruszyło. Ona była dla mnie obca osobą. Dziwiłem się jedynie dlaczego jest tutaj bez ojca oni nigdy nie wyjeżdżali osobno. Taką mieli zasadę. Nie wiem po co to wszystko było ale nigdy o tym z nimi nie rozmawiałem, wgl bardzo rzadko prowadziliśmy jakiekolwiek konwersacje. Moja matka dostrzegła że się obudziłem więc czym prędzej chwyciła moją dłoń delikatnie ja ściskając i intensywnie się we mnie wpatrując. Wyswobodziłem swoją dłoń z jej uścisku bo było to dla mnie dość krępujące. Popatrzyłem na kobietę wilkiem czekając aż wyjaśni mi powód swojego przyjazdu.
- Kochanie - Zaczęła kobieta a mnie na ten zwrot przeszły ciarki. - Chce żebyś wrócił do domu! - Po tych słowach zrobiło mi się słabo ale nie dałem tego po sobie poznać.
- Nie wracam!
- Słonko to nie była prośba. - Powiedziała wstając ze swojego miejsca - Dzisiaj wypisuje Cię z tego szpitala i razem ze mną wracasz do Irlandii. - Po tych słowach kobieta opuściła moją sale. Chciałem jak najszybciej zadzwonić do Liama. Podniosłem się do pozycji siedzącej ignorując pulsujący ból w skroniach. Mój IPhone leżał na stoliku nocnym. Sięgnąłem po niego jak najszybciej wybrałem dobrze znany mi już numer.
Pierwszy sygnał
Drugi
Trzeci
Odebrał!
- Liam! - Powiedziałem desperacko nie dając mu nawet dojść do słowa - Musisz mi pomóc!
- Nie wiem jak. Powiedz najpierw co się stało - Chłopak był jak zawsze opanowany.
- Matka chce mnie zabrać z powrotem do Irlandii - W moich oczach zaiskrzyły się łzy.
- Spokojnie coś wymyśle! - Liam zakończył rozmowę.
Po chwili do mojej sali wtargnęła matka kłócąca się o coś z lekarzem. Z tego co zrozumiałem lekarz nie chciał mnie wypisać bo byłem w zły stanie. Matka mimo wszystko upierała się że nie mogę tu dłużej zostać.
- W takim razie zabiorę go na swoją własną odpowiedzialność. On musi być w bardziej profesjonalnej klinice.- Te słowa były dla mnie ciosem. Jeśli lekarz ulegnie nigdy więcej nie zobaczę Liama. Mimo to że sprawiał dużo problemów jest moim przyjacielem. Jedynym przyjacielem.
***
- Słyszałeś co powiedział lekarz. Jeszcze dzisiaj wrócimy do Irlandii. Tylko pojadę do mieszkania spakować twoje rzeczy - Oznajmiła matka po kilkugodzinnej rozmowie. Kobieta podawała tysiące powodów dla których nie mogę tu zostać tylko że ja jej nie słuchałem. Moje myśli były zajęte przez Liama, jak to będzie budzić się bez jego fikuśnych śniadań. Matka nie zważała na moje argumenty jak zawsze ona wiedziała lepiej. Ponownie chciała stworzyć rodzinę tylko że ja już tak nie chciałem. Może gdyby wróciłaby kilka miesięcy temu kiedy strasznie tęskniłem za Irlandią bez zbędnych protestów bym wrócił ale nie teraz. Teraz nauczyłem się żyć bez nich. Bez ojca, matki i brata.
''Liam"
Moje spazmy płaczu zostały przerwane przez przekręcanie klucza w wejściowych drzwiach. Zerwałem się z łóżka wchodząc do salony. Zastałem tam matkę Nialla, która jakby nigdy nic pakowała jego rzeczy. Nie wiedziałem co się dzieje i raczej od tej kobiety nie dowiem się szczegółów. Usiadłem na kanapie z nadzieją że kobieta mnie w końcu zauważy.
- Co tak patrzysz ?! - Blondynka zapytała z oburzeniem - Mógłbyś pomóc mi pakować mojego syna! - Te słowa były dla mnie szokiem. Myślałem że się przesłyszałem ale poczynania kobiety tylko umacniały mnie w tym że to jednak prawda. Moje oczy zaszkliły się.
- Dlaczego Pani to robi ? - Blondynka przerwała pakowania wszystkiego co wpadło jej w ręce
- On nie może tu zostać ! - Krzyknęła - Nie może być gejem! - Te słowa zszokowały mnie jeszcze bardziej. Niall nigdy nie wspominał ze jest homo. To nie mogła być prawda.
- Niall jest gejem ?! - Zapytałem z szokiem w oczach
- Tak! Dowiedziałam się tego do jego wujka - Powiedziała spoglądając na mnie - A teraz wybacz muszę wracać do szpitala. Tutaj masz klucze do mieszkania, Niall kazał Ci je dać. - Po tych słowach kobieta opuściła moje mieszkanie. Opadłem na kanapę i zacząłem bawić się kluczami, oglądając znajdujące się na nim breloczki.Moją uwagę przykuła kartka przyczepiona do jednego z misiów.
,,Przepraszam"
Witam Was po naprawdę długiej przerwie, nie dodawałam nic przez prawie trzy tygodnie za co chce Was naprawdę przeprosić! Było to spowodowane pewnymi wydarzeniami które całkowicie mnie rozbiły. Ale już jest wszystko okey i dlatego pojawia się nowy rozdział ^^ Trochę się tu dzieje. Chłopcy nie będą mieli ze sobą kontaktu co jest takim moim chytrym planem ;>.
To chyba na tyle. Liczę na Wasze opinie w komentarzach.
*Jeśli chcecie być informowani zostawiajcie swoje nicki z tt.
Robcia xx