Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 kwietnia 2013

Epilog

„Liam”
Tysiące pytań znajdowało się w mojej głowie. Jak to się stało? Dlaczego on mnie zostawił? Przecież tak nie miał być..dlaczego Niall? Dlaczego nie pozwoliłeś mi wytłumaczyć?
Od kilku minut siedziałem na podłodze a moje policzki były mokre od łez. Szpital… nigdy nie sądziłem że to się tak skończy. Nie miałem pojęcia że on mnie zostawi, nie tak szybko. Tyle rzeczy mieliśmy jeszcze razem zrobić. A teraz? Teraz nie mam już nikogo. Tylko on dodawał mi siły. Dla niego się zmieniłem. Chciałem dla niego jak najlepiej. Te ostatnie pół roku jego życia miało być inne. Przepełnione miłością i zaufaniem do drugiej osoby. Ale Liam Payne jak zawsze musiałem coś zepsuć. Teraz jest już za późno. On mnie zostawił. Nie wiem co mam teraz ze sobą zrobić.
Poczułem delikatne ręce na moich ramionach. Popatrzyłem w górę i zobaczyłem zapłakaną blondynkę która próbowała podnieść mnie z zimnej podłogi.
- Dlaczego..? Dlaczego on nie żyje? – Zapytałem dziewczynę zachrypniętym głosem.
- Lekarze powiedzieli że przestał walczyć – Powiedziała z wielkim bóle w głosie.
On się poddał. Mój Niall się poddał nie chciał już żyć. Wyrwałem się z uścisku dziewczyny. Nie mogłem tu dłużej siedzieć. Teraz chciałem być sam. Musiałem to wszystko przemyśleć. Pobiegłem na polane gdzie zawsze przychodziłem kiedy jeszcze byłem mały. Tak, już kiedyś mieszkałem w Londynie, ale to było dawno. Ledwo pamiętam te czasy, to miejsce. Ale tamtą polane pamiętam bardzo dokładnie. I tam właśnie chciałem się teraz znaleźć. Moja podróż nie trwała długo. Wiedziałem co chce zrobić. Moje życie nie miało sensu bez Nialla. Kiedy wbiegłem na polane, już spokojnie przeszedłem na jej skraj. To było urwisko, przepaść. Zamknąłem oczy i zrobiłem krok do przodu.
Kocham Cię Niall 
To opowiadanie nie miało się tak skończyć. Nie tak szybko ale nie miałam już pomysłów. Chciałabym Was przeprosić za wszelkie pomyłki które pojawiły sie w opowiadaniu. Nie jestem najlepsza w zapamiętywaniu szczegółów. Ale chciałabym Wam też podziękować że byliście i czytaliście tego ff. Jeśli moge Was prosić chciałabym żebyście napisali w komentarzy opinie na temat CAŁEGO opowiadania, nie tylko tego jednego rozdziału. 
Kocham Was
Robcia xx

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 11

„Niall”
Czułem się jakby głowa miała mi w każdym momencie wybuchnąć. Nie pamiętałem kompletnie nic z wczorajszego dnia. Nie miałem pojęcia gdzie jestem, co się stało i co to jest za cholerne pikanie przy moim uchu. Czuje się jakbym miał wahania temperatur. Raz jest mi zimno i czuje jak na mojej skórze pojawia się gęsia skórka a już po chwili moje ciało pociło się z strasznego gorąca które panowało wkoło mnie. Starałem się otworzyć oczy co nie zakończyło się sukcesem. Moje powieki sprawiały wrażenie jakby ważyły kilka kilogramów. Przekląłem w duchu i poddałem się starając się jak najbardziej odprężyć. Na moje skórze czułem dotyk jakieś delikatnej i malutkiej dłoni. Jej palce były mocno splecione z moimi. Chciałem pokazać tej osobie że nic mi nie jest. Że już się obudziłem ale po raz kolejny moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Zacząłem się zastanawiać co stało się poprzedniego dnia. Wysiliłem swój umysł i już po chwili przez moją głowę przepływały obrazy. Byłem w Londynie, miałem spotkać się z Liamem. Ale zamiast happy endu spotkałem go przytulającego się z jakaś blondynką. Potem w hotelu… chciałem się zabić. To pewnie teraz jestem w szpitalu. Uh..czyli coś pewnie poszło nie tak. Ale jak to możliwe? Chciałem umrzeć! Byłem na to gotowy! Nie chce się budzić1 Chce trwać w tej ciemności jak najdłużej żeby tylko nie patrzeć na tych wszystkich szczęśliwych i uśmiechniętych ludzi.
„Liam”
Obudziłem się z dziwnym przeczuciem. Bałem się że coś się stanie, coś złego. Nie wiedziałem co mam z tym zrobić. Od razu pomyślałem o Niallu a jeśli jemu coś się stało? Nie to nie możliwe! Moje myśli zeszły na całkiem inny tor przez specyficzny odgłos, który wydobył się z mojego brzucha. Oplotłem brzuch ręką żeby uciszyć burczenie. Niechętnie zwlokłem się z ciepłego i wygodnego łóżka. Szurając bosymi stopami po panelach wszedłem do kuchni. Moje oczy zostały porażone przez promienie słońca wpadające przez okno. Zasłoniłem oczy dłonią i podszedłem do lodówki. Dokładnie zlustrowałem każdą półkę, moją uwagę przykuła lasagne którą wczoraj zamówiłem na obiad. Włożyłem talerz z potrawą do mikrofali. Wyciągnąłem ulubiony kubek Nialla uśmiechając się przelotnie, nalałem do niego kawy i razem z talerzem który wyjąłem z mikrofali wszedłem do salonu. W momencie kiedy miałem włączyć telewizor usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Przekląłem pod nosem rzucając pilota na sofę i wbiegłem do sypialni. Sięgnąłem na szafkę nocną gdzie leżał telefon. Nie spoglądając na wyświetlacz nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Hallo? – Zapytałem niepewnym głosem. Nikt nie dzwonił do mnie wcześniej o tak wczesnej porze.
- Liam ? – Usłyszałem cichy, drżący, kobiecy głos. Nie znałem tej dziewczyny ale jej głos drżał tak jakby miała się zaraz rozpłakać. – Jestem przyjaciółką Nialla, Amy – Kiedy usłyszałem imię Irlandczyka moje serce na chwile stanęło. Przez moja głowę przechodziło tysiące myśli –negatywnych.
- Co mu się stało? – Zapytałem cicho, jakbym bał się usłyszeć własne słowa. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś mu się stało a ja nawet nie spróbowałem mu pomóc.
- On… on jest w szpitalu – Po tych słowach bezwładnie opadłem na łóżko. Słowa dziewczyny dźwięczały mi w głowie. Oczy od razu zaszły mi łzami. – Niall Cie wczoraj zobaczył z jakąś dziewczyną kiedy wrócił do hotelu próbował się zabić. – Zrobiło mi się czarno przed oczami. Przeze mnie i moją głupotę ten zawsze uśmiechnięty Irlandczyk leży w szpitalu i pewnie walczy o życie.
- Co się teraz z nim dzieje? W jakim szpitalu jest? – Dziewczyna podała mi nazwę szpitala. Rozłączyłem się nie zamierzając marnować więcej czasu na rozmowę z Amy. Wybiegłem z mieszkania nie zawracając sobie głowy zamykaniem drzwi. Wybiegłem z budynku, przechodząc na drugą strone ulicy ignorując zdenerwowanych kierowców. Zdenerwowany wszedłem do kawiarni. Nie zwracając uwagi na protesty blondynki wszedłem do gabinetu Edwarda.
- Pukać nie… - Mężczyzna nie dokończył kiedy zobaczył moja zapłakaną twarz. Wstał ze swojego miejsca podchodząc do mnie i układając swoje dłonie na moich ramionach. – Co się stało? – Zapytał z troską w głosie.
- Mój przyjaciel… On jest w szpitalu, czy mógłbym dzisiaj nie śpiewać i spędzić z nim ten dzień? – Zapytałem z nadzieją w głosie. Spojrzałem smutnym wzrokiem na Eda który na chwilę zamknął oczy jakby nad czymś myślał. Po chwili ponownie na mnie spojrzał kiwając głową i uśmiechając się pokrzepiająco. Wyszedłem z gabinetu spoglądając przelotnie na Perrie, posyłając jej wymuszony uśmiech. Wyszedłem z kawiarni rozglądając się wokół własnej osi. Skierowałem się w stronę parku który kończył się akurat przy szpitalu w którym znajdował się Niall. Chciałem się tak jak najszybciej dostać ale droga strasznie mi się dłużyła co jeszcze bardziej mnie denerwowało. Moja głowa była zajęta tylko i wyłącznie przez Nialla. Martwiłem się jak jeszcze nigdy wcześniej. Po półgodzinie znalazłem się przed wejściem do wielkiego budynku i nie zatrzymując się wszedłem do środka. W recepcji stała młoda kobieta. Posłałem jej wymuszony uśmiech po czym zapytałem o miejsce pobytu „Nialla Horana”. Kobieta dokładnie wytłumaczyła mi jak mam dojść do sali numer 256. Nie miałem siły ani czasu żeby czekać na windę więc wbiegłem po schodach na drugie piętro w pośpiechu szukając odpowiedniej sali.  Kiedy dotarłem w odpowiednie miejsce to co zobaczyłem całkowicie mnie rozbiło.
- Nie! To nie może być prawda! Boże dlaczego byłem taki głupi! Niall proszę NIE! 

No i pojawił się nowy rozdział, mam nadzieje że przypadnie Wam do gustu. Ale jest taka sprawa...Tylko i wyłącznie od Was zależą teraz losy Nialla. Może jestem za bardzo wymagająca ale jest mi strasznie smutno ponieważ z każdym rozdziałem komentarzy jest coraz mniej. Więc mam dla Was zadanie, ilości komentarzy które pojawią sie pod tym postem zależy jego życie. Wiec prosze żeby każdy czytający zostawił przynajmniej kilka słów 
Robcia xx 

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 10

„Niall”
Wybiegłem z kawiarni cały zalany łzami. Nie wiem dlaczego tak zareagowałem. Liam był tylko moim przyjacielem ale mimo wszystko, poczułem jak moje serce pęka na tysiące kawałków. Gdybym mógł cofnąć czas nigdy nie poszedłbym do tej kawiarni a przede wszystkim nigdy nie zdecydowałbym się na powrót do Londynu. Liam pewnie już dawno o mnie zapomniał tylko ja byłem takim naiwnym idiotą że myślałem że naprawdę byliśmy sobie bliscy. Teraz jak się nad tym dłużej zastanawiam nie wiem co ja sobie myślałem. Przecież brunet nie wpadłby mi w ramiona ze łzami w oczach i nie powiedział jak bardzo za mną tęsknił. Nauczył się żyć beze mnie, tak jakby nigdy mnie tam nie było. Wbiegłem zdyszany do pokoju hotelowego który wynajęliśmy razem z Amy. Dziewczyna przestraszona podbiegła do mnie i zadawała tysiące pytań. Nie słuchałem jej, wyrywając się z jej uścisku wpadłem do łazienki i czym prędzej przekręciłem kluczyk w zamku. Usiadłem na podłodze chowając głowę między kolana. Głowa strasznie mnie bolała, nie mogłem się na niczym skoncentrować. Zacząłem się kołysać w przód i w tył mając wielką nadzieje że to mi w czymś pomoże. Jednak moje starania poszły na marne a głowa bolała mnie jeszcze bardziej. Próbowałem podnieść się z podłogi ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Oparłem głowę o zimne kafelki zamknąłem oczy i starałem się nie myśleć o przeszywającym mnie bólu. Do mojej głowy zaczęły napływać obrazu z mojego życia przed wyjazdem do Irlandii. Te wszystkie wspólne śniadania z Liamem wspólne śniadania i wiele innych przez co moje oczy ponownie stały się mokre .Zmusiłem się do wstania z ziemi bo moje lędźwie zaczęły dawać o sobie znać. Nienawidziłem tych momentów kiedy siedziałem na zimnej podłodze a dolna część moich pleców zaczynała mnie piekielnie boleć co uniemożliwiało mi wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Nie zdarzało się to często ale kiedy już  następował taki moment dosłownie umierałem z bólu. Nie chciałem aby i tym razem to się powtórzyło więc oparłem plecy o gorący grzejnik co trochę uśmierzyło ból. Przez moją głowę przeszedł bardzo nietypowy pomysł ale jednak bardzo kuszący. Znalazłem naszą apteczkę w której trzymaliśmy wszystkie tabletki przeciwbólowe. Wyciągnąłem jedno opakowanie najsilniejszych leków i poszedłem z nim do sypialni. Wysypałem wszystkie tabletki na rękę, nie wiedziałem ile ich wziąć żeby… zabić się… nie wiedziałem czy właśnie to chce zrobić czy po prostu zasnąć żeby ten dzień w końcu się skończył. Połowę tabletek wsypałem do pudełka a resztę położyłem na półce obok łóżka. Sięgnąłem po butelkę z wodą i zacząłem połykać tabletki, jedna po drugiej. Z każdą połykaną tabletką czułem się coraz gorzej. Przy dwóch ostatnich tabletkach ręce strasznie mi się trzęsły a powieki same opadały w dół. Butelka z wodą wypadała mi z dłoni ale już nie miałem siły jej podnieść, zasnąłem.
„Liam”
Wszystko szło dobrze do czasu kiedy w drzwiach kawiarni nie stanął niskiego wzrostu blondyn. Był bardzo podobny do Nialla przez chwile naprawdę myślałem że to on ale kiedy spojrzałem na chłopaka ten obrócił się i wyszedł z pomieszczenia. Przez resztę dnia w pracy męczyła mnie świadomość że ten chłopak to faktycznie był Irlandczyk. Nawet zapytałem Perrie czy wcześniej widziała tego chłopaka tylko ze ona nie widziała dzisiaj tu żadnego niskiego blondyna. To może była tylko moja wyobraźnia. Z takimi myślami męczyłem się aż do powrotu do domu. Tam zaszyłem się w sypialni Nialla. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, analizowałem każdy szczegół na twarzy Nialla i chłopaka z kawiarni. Tylko ten drugi był bardziej zmizerniały i smutny. Po godzinie takiego bezczynnego myślenia postanowiłem przejść się na spacer. Nie patrząc nawet na zegarek wyszedłem z mieszkania podążając w bliżej nie określonym kierunku. Po kilkunastu minutach bezczynnego błąkania się po Londynie postanowiłem pójść w miejsce które najbardziej uwielbiał Niall. Park na przedmieściach, było to chyba z godzinę drogi stąd ale nie miałem lepszego zajęcia. Spuszczając głowę w dół skierowałem się chodnikiem w określone miejsce. Po drodze minąłem hotel pod którym stała karetka, zatrzymałem się na chwile ale nic konkretnego nie zobaczyłem więc ruszyłem w dalszą podróż całkowicie zapominając o zdarzeniu z przed chwili. Po chwili znalazłem się już na miejscu, usiadłem na jednej z wolnych ławek spoglądając na przechodniów. Wszyscy byli uśmiechnięci jakby ich życie było perfekcyjne i bez żadnych przykrości i może właśnie takie było. Zazdroszczę im takiego życia. Chociaż sam kiedyś takie miałem jeszcze przed wyjazdem do Londynu kiedy miałem Zayna i Harrego wtedy nic mnie nie obchodziło, robiłem co tylko żywnie mi się podobało a teraz? Teraz chciałem tylko jednego… żeby Niall wrócił do domu żebyśmy znowu mogli żyć w tym naszym małym świecie. 
Tak na wstępnie chciałabym Was przeprosić że rozdział jest taki krótki nie dodawałabym go ale obiecałam kilku osobą i musiałam. Mam nadzieje, ze mimo wszystko Wam się spodoba i mnie za niego nie znienawidzicie. 
Robcia xx