Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 8

"Niall"
Każdego wieczoru na mojej twarzy pojawiał się smutek łzy i rozpacz. Z każdym kolejnym dnie spędzonym w Irlandii coraz mniej przypominałem dawnego siebie. Brakuje mi dawnego życia. Poranki nie są już takie same,straciłem apetyt, zdążały się dni kiedy nie potrafiłem nic zjeść bo kiedy to robiłem od razu wymiotowałem. Nikt tutaj nie potrafił zrobić na tyle dobrej jajecznicy czy naleśników jak Liam. Całe dnie spędzałem na rozmyślaniu co w danej chwil robi Payne, czy tak samo jak ja nie potrafi normalnie funkcjonować bez obecności tego drugiego. 

Matka umówiła mnie dzisiaj ze starą znajomą z liceum, bo jak twierdzi ,, Ona jest dla mnie odpowiednią kobietą." Szkoda tylko, że mi w zupełności wystarcza obecność Liama, którego matka mi zabrała. Ojciec od czasu kiedy dowiedział się że jestem homoseksualny unikał mnie jak ognia. Nie chciał spędzać ze mną ani chwili ze swojego życia. Kiedy był już do tego zmuszony nie zaszczycił mnie nawet jednym spojrzeniem. Nie potrafiłem zrozumieć jak można być aż tak ograniczonym tolerancyjnie jak moi rodzice. Jedynie Gregg- mój straszy brat mnie rozumie i tylko z nim mogę porozmawiać o tym co czuje. Tylko on wie co tak naprawdę łączy mnie z Liamem - prawdziwa przyjaźń bez jakichkolwiek tajemnic. Wieczorami kiedy rodzice wychodzą, razem siadamy u niego na łóżku otwierając sie przed sobą. Wczoraj był taki wieczór.Chłopak przyszedł do mnie lekko zdenerwowany. Usiadł na łóżku nogi krzyżując przed sobą. Popatrzył na mnie speszony.
- Niall, chciałem Ci tylko powiedzieć, że nie ważne co jest albo będzie między Tobą a Liamem ja zawsze będę Cię wspierał.Chce żebyś o tym pamiętał.  - Po tych słowach na moim policzku pojawiła sie jedna pojedyncza łza. Przytuliłem brata. Brakowało mi tych rozmów. Kiedy wyjechałem do Londynu nie mieliśmy już ze sobą takiego kontaktu, rzadko kiedy ze sobą rozmawialiśmy. Teraz mogliśmy nadrobić ten czas.

Rozmyślanie przerwała mi matka bez pukania wchodząc do pokoju. Oznajmiła ze przyszła Amy i mam do niej zejść a następnie wyszła z mojego pokoju. Niechętnie zwlekłem się z łóżka jednym okiem spoglądając na siebie w odbiciu lustra. Wyglądałem przyzwoicie jeśli można tak określić mój stan. Zszedłem do salonu gdzie czekała na mnie uśmiechająca się dziewczyna, sztucznie odwzajemniłem uśmiech lekko ją przytulając zmuszony do tego przez podły wzrok mojej matki. Dziewczyna nie chciała mnie wypuścić z objęć ale po chwili udało mi się oswobodzić.

"Liam"
Dzisiaj czekał mnie pierwszy dzień w pracy. Jak to fajnie brzmi. W końcu mam prace i robie to co naprawdę kocham- śpiewam.Gdybym miał do wyboru śpiew albo finanse jak proponował mi ojciec bez zastanowienia wybrałbym śpiewanie. Czekając aż woda na kawę się zagotuje rozmyślałem co mógłbym dzisiaj zaśpiewać. Rozważałem piosenki Eda - nie wcale nie chce się podlizać szefowi. Zawsze uwielbiałem jego piosenki. On potrafi napisać wspaniałe teksty, z każdego ,,gówna" zrobi poezje.

Z rozmyślań wyrwał mnie czajnik który dawał już o sobie znać. Zaspany zalałem kawę i z kubkiem wszedłem do salony włączając jeden z programów muzycznych. Leciała jedna z piosenek moje nowego rudego szefa - Give Me Love. Zacząłem sobie ją nucić i doszedłem do wniosku że to będzie odpowiednia piosenka na dzisiejszy występ. Przypominała mi ona o Niallu.

Śpiewając tą piosenkę miałem przed oczami wszystkie spędzone chwile z młodym blondynem. Każdy wybuch śmiechu w chwilach kiedy wychodząc na spacery jeden z nas potykał się lub wchodził w jakiegoś człowieka. Każde wieczory spędzone w jego sypialni, dużo wtedy rozmawialiśmy. Chłopak opowiadał o swojej chorobie o tym jak traktowała go matka. Często wtedy płakał a ja nie mogłem patrzeć na jego łzy.

Po skończonej piosence dopiero zorientowałem się, że podczas śpiewania miałem zamknięte oczy a z pod powiek płynęły łzy. Szybko przetarłem policzki, spoglądając na Edwarda. Rudowłosy uśmiechał się do mnie z  nie małym zdziwieniem na twarzy. Zszedłem ze sceny posyłając przelotne uśmiechy kobietą stojącym pod sceną. Podszedłem do Eda który nadal siedział przy ladzie rozmawiając o czymś z Perrie.
- Gratuluje wspaniałego występu - Szef podał mi dłoń którą lekko uścisnąłem.
- Podobała mi sie piosenka którą wybrałeś, chociaż nie znam faceta który ja napisał - Odezwała się Perrie cicho chichocząc. Ed posłał jej wrogie spojrzenie ale po chwili śmiał się razem z nią. Nie chcąc im przeszkadzać udałem się w stronę drzwi. Już miałem nacisnąć klamkę ale powstrzymał mnie głos blondynki.
- Dla kogo śpiewałeś tę piosenkę? - Zapytała wyraźnie zainteresowana.
- Dla najlepszego przyjaciela.


Hej Robaczki! Ten rozdział według mnie jest jednym z najgorszych ale mam nadzieje że mi to wybaczycie. Licze na Wasze opinie w komentarzach <3
Robcia xx

środa, 6 lutego 2013

Rozdział 7

"Niall"
Od wyjazdu z Londynu minęły dwa tygodnie. Matka cały czas mnie pilnuje żebym nie dzwonił do nikogo. Jak sama twierdzi ,,muszę odciąć się od wcześniejszego życie, tu będzie mi lepiej." Na siłę szuka mi nowych przyjaciół. Ludzie tu nie są tacy sami jak w Anglii. Dziwnie się przy mnie zachowują jakbym był kimś obcym, tak jakby mnie nie znali. Rodzice zmienili mi lekarza, ten jest okropny. Traktuje mnie jak przedmiot, jakbym nie miał uczuć.Może to dlatego, że jestem chory i tak nie długo umrę więc po co ma mnie darzyć jakimkolwiek szacunkiem. Za kilka miesięcy i tak ślad po mnie zaginie.  Dzisiaj mam iść na wizytę, czułbym się o wiele pewniej gdyby był przy mnie Liam. Chciałbym go znowu zobaczyć, usłyszeć jego głos, śmiech. 
"Liam" 
Każdego ranka budzę się z nadzieją, że w momencie kiedy obrócę się na bok zobaczę śpiącego blondyna z grzywką niesfornie opadającą na jego czoło. Z każdym dniem dochodzi do mnie, że tak się nie stanie możliwe ze już nigdy. Próbowałem dzwonić do Nialla ale zawsze odzywa się poczta głosowa. Od czasu jego wyjazdu przestałem jeść, nie mam apetytu. Patrzenie na tego roześmianego chłopaka pochłaniającego kilogramy jedzenia sprawiało że sam miałem ochotę jeść. Teraz go nie ma i ta ochota też zniknęła. Moje ciało nie wygląda już tak jak dawniej. Mięśnie zniknęły a moje kości stały się bardziej widoczne. Każdego dnia patrze w lustro i nie widzę w nim tego samego chłopaka, którego widziałem zaledwie dwa tygodnie temu. Dzisiaj obiecałem sobie że wyjdę z mieszkania.

Wygrzebałem się z łóżka, chwiejąc się na nogach założyłem pierwsze bokserki które znalazłem w szafce z bielizną. Wyszedłem z sypialni Nialla kierując się do kuchni gdzie miałem zamiar zrobić sobie śniadanie, którego pewnie i tak nie zjem albo potem zwymiotuje. Wyciągnąłem z lodówki kawałek marchewki. Wszedłem do salonu gdzie leniwie opadłem na kanapę nie fatygując się żeby włączyć TV. Po zjedzeniu warzywa postanowiłem wziąć odprężający prysznic. Pozbywając się bielizny wszedłem do kabiny i odkręciłem gorąca wodę. Strumienie wody spływały po moim ciele dając mi ukojenie. Mógłbym tak trwać cały dzień ale na dziś mam inne plany i trzeba je spełnić. Wytarłem swoje ciało w ręcznik następnie owijając go wokół pasa. W sypialni wybrałem jedne z wygodniejszych jeansów dobierając do tego T-Shirt. Spojrzałem na siebie w lustrze, nie wyglądało to zbyt dobrze bo ubrania wisiały na moim wychudzonym ciele ale nic innego nie mam. Wyszedłem z mieszkania nie wiedząc zbytnio gdzie się skierować. Dostrzegłem nowo otwartą kawiarnie po drugiej stronie ulicy. Przeszedłem na drugą stronę nie patrząc na nadjeżdżające pojazdu, przez szyby mogłem zobaczyć że kilka stolików jest wolnych więc czym prędzej pchnąłem drzwi do kawiarni. Podszedłem do lady gdzie stała uśmiechnięta blondynka. 
- Cześć jestem Perrie - Zaśmiała się - Co podać ?
- Poproszę Latte - Dziewczyna kiwnęła głową i zniknęła zostawiając mnie samego z myślami. Zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu, było tu bardzo przytulnie. Dominowały jasne kolory, moją uwagę przyciągnęła sterta ulotek na końcu lady. Zszedłem z krzesła podchodząc do kolorowych kartek. Były to ulotki z informacją że szef tej kawiarni poszukuje osoby utalentowanej. Nie powiem zaciekawiło mnie to. Chwyciłem jedną z nich i wróciłem na swoje miejsce. Po powrocie dziewczyny pokazałem jej kartkę i zapytałem. 
- To nadal aktualne ?! - Kiedy dziewczyna pokiwała twierdząco głową moje źrenice się powiększyły. - Mogę porozmawiać z twoim szefem?
- Poczekaj chwile.! - Dziewczyna ponownie zniknęła na zapleczu. Chwyciłem kubek z kawą którą przyniosła mi blondynka. Kawa była naprawdę pyszna. Po chwili Perrie wróciła z rudowłosym mężczyzną. 
- Cześć - Podał mi rękę - Chciałeś ze mną rozmawiać tak ?! - W momencie kiedy pokiwałem twierdząco głową rudowłosy zajął miejsce obok mnie. 
- Jestem Liam. Liam Payne - Chciałbym ubiegać się o tą prace. - Pokazałem mężczyźnie ulotkę. Ten momentalnie się uśmiechnął.
- Bardzo się ciesze. Ja nazywam się Edward Sheeran ale mów mi Ed, nie lubię swojego imienia. Mógłbyś coś teraz zaśpiewać. - Ed zaskoczył mnie tą propozycją ale zgodziłem się. Wskazał mi małą scenę na której znajdował się mikrofon i pianino. Usiadłem na stołku przez chwile zastanawiając się co mógłbym zagrać. 
Nie trwało to długo bo po chwili z pod klawiszy wydobywała się melodia a ja zacząłem śpiewać. 
 Today is gonna be the day
That they're gonna throw it back to you
By now you should've somehow
Realized what you gotta do
I don't believe that anybody
Feels the way I do about you now

Backbeat the word was on the street
That the fire in your heart is out
I'm sure you've heard it all before
But you never really had a doubt
I don't believe that anybody feels
The way I do about you now

And all the roads we have to walk are winding
And all the lights that lead us there are blinding
There are many things that I would like to say to you
But I don't know how

Because maybe
You're gonna be the one that saves me
And after all
You're my wonderwall

Po skończonej piosence ponownie spojrzałem na Eda który był pod wrażeniem. Podszedł do mnie i pogratulował nowej pracy. Byłem naprawdę szczęśliwy, w końcu będe mógł robić to co kocham. 
"Niall"
Ze łzami wyszedłem z gabinetu lekarza. Teraz najbardziej potrzebowałem żeby ktoś mnie przytulił ale niestety nie miałem nikogo. Lekarz powiedział że nowotwór staje sie coraz bardziej zaawansowany i nic się nie da z tym zrobić. To tak jakby powiedział że mam czekać na śmierć.

Usiadłem na jednej z ławek w parku, chowając twarz w dłoniach.
- Liam gdzie jesteś.

No heeeej<3 Od razu chciałabym Was przeprosić że rozdział jest taki krótki ale nie miałam na niego pomysłu i tak jakoś wyszło. Mimo wszystko mam nadzieje że Wam sie spodoba i wyrazicie swoją opinie w komentarzach.
Robcia xx