"Niall"
Od wyjazdu z Londynu minęły dwa tygodnie. Matka cały czas mnie pilnuje żebym nie dzwonił do nikogo. Jak sama twierdzi ,,muszę odciąć się od wcześniejszego życie, tu będzie mi lepiej." Na siłę szuka mi nowych przyjaciół. Ludzie tu nie są tacy sami jak w Anglii. Dziwnie się przy mnie zachowują jakbym był kimś obcym, tak jakby mnie nie znali. Rodzice zmienili mi lekarza, ten jest okropny. Traktuje mnie jak przedmiot, jakbym nie miał uczuć.Może to dlatego, że jestem chory i tak nie długo umrę więc po co ma mnie darzyć jakimkolwiek szacunkiem. Za kilka miesięcy i tak ślad po mnie zaginie. Dzisiaj mam iść na wizytę, czułbym się o wiele pewniej gdyby był przy mnie Liam. Chciałbym go znowu zobaczyć, usłyszeć jego głos, śmiech.
"Liam"
Każdego ranka budzę się z nadzieją, że w momencie kiedy obrócę się na bok zobaczę śpiącego blondyna z grzywką niesfornie opadającą na jego czoło. Z każdym dniem dochodzi do mnie, że tak się nie stanie możliwe ze już nigdy. Próbowałem dzwonić do Nialla ale zawsze odzywa się poczta głosowa. Od czasu jego wyjazdu przestałem jeść, nie mam apetytu. Patrzenie na tego roześmianego chłopaka pochłaniającego kilogramy jedzenia sprawiało że sam miałem ochotę jeść. Teraz go nie ma i ta ochota też zniknęła. Moje ciało nie wygląda już tak jak dawniej. Mięśnie zniknęły a moje kości stały się bardziej widoczne. Każdego dnia patrze w lustro i nie widzę w nim tego samego chłopaka, którego widziałem zaledwie dwa tygodnie temu. Dzisiaj obiecałem sobie że wyjdę z mieszkania.
Wygrzebałem się z łóżka, chwiejąc się na nogach założyłem pierwsze bokserki które znalazłem w szafce z bielizną. Wyszedłem z sypialni Nialla kierując się do kuchni gdzie miałem zamiar zrobić sobie śniadanie, którego pewnie i tak nie zjem albo potem zwymiotuje. Wyciągnąłem z lodówki kawałek marchewki. Wszedłem do salonu gdzie leniwie opadłem na kanapę nie fatygując się żeby włączyć TV. Po zjedzeniu warzywa postanowiłem wziąć odprężający prysznic. Pozbywając się bielizny wszedłem do kabiny i odkręciłem gorąca wodę. Strumienie wody spływały po moim ciele dając mi ukojenie. Mógłbym tak trwać cały dzień ale na dziś mam inne plany i trzeba je spełnić. Wytarłem swoje ciało w ręcznik następnie owijając go wokół pasa. W sypialni wybrałem jedne z wygodniejszych jeansów dobierając do tego T-Shirt. Spojrzałem na siebie w lustrze, nie wyglądało to zbyt dobrze bo ubrania wisiały na moim wychudzonym ciele ale nic innego nie mam. Wyszedłem z mieszkania nie wiedząc zbytnio gdzie się skierować. Dostrzegłem nowo otwartą kawiarnie po drugiej stronie ulicy. Przeszedłem na drugą stronę nie patrząc na nadjeżdżające pojazdu, przez szyby mogłem zobaczyć że kilka stolików jest wolnych więc czym prędzej pchnąłem drzwi do kawiarni. Podszedłem do lady gdzie stała uśmiechnięta blondynka.
- Cześć jestem Perrie - Zaśmiała się - Co podać ?
- Poproszę Latte - Dziewczyna kiwnęła głową i zniknęła zostawiając mnie samego z myślami. Zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu, było tu bardzo przytulnie. Dominowały jasne kolory, moją uwagę przyciągnęła sterta ulotek na końcu lady. Zszedłem z krzesła podchodząc do kolorowych kartek. Były to ulotki z informacją że szef tej kawiarni poszukuje osoby utalentowanej. Nie powiem zaciekawiło mnie to. Chwyciłem jedną z nich i wróciłem na swoje miejsce. Po powrocie dziewczyny pokazałem jej kartkę i zapytałem.
- To nadal aktualne ?! - Kiedy dziewczyna pokiwała twierdząco głową moje źrenice się powiększyły. - Mogę porozmawiać z twoim szefem?
- Poczekaj chwile.! - Dziewczyna ponownie zniknęła na zapleczu. Chwyciłem kubek z kawą którą przyniosła mi blondynka. Kawa była naprawdę pyszna. Po chwili Perrie wróciła z rudowłosym mężczyzną.
- Cześć - Podał mi rękę - Chciałeś ze mną rozmawiać tak ?! - W momencie kiedy pokiwałem twierdząco głową rudowłosy zajął miejsce obok mnie.
- Jestem Liam. Liam Payne - Chciałbym ubiegać się o tą prace. - Pokazałem mężczyźnie ulotkę. Ten momentalnie się uśmiechnął.
- Bardzo się ciesze. Ja nazywam się Edward Sheeran ale mów mi Ed, nie lubię swojego imienia. Mógłbyś coś teraz zaśpiewać. - Ed zaskoczył mnie tą propozycją ale zgodziłem się. Wskazał mi małą scenę na której znajdował się mikrofon i pianino. Usiadłem na stołku przez chwile zastanawiając się co mógłbym zagrać.
Nie trwało to długo bo po chwili z pod klawiszy wydobywała się melodia a ja zacząłem śpiewać.
Today is gonna be the day
That they're gonna throw it back to you
By now you should've somehow
Realized what you gotta do
I don't believe that anybody
Feels the way I do about you now
Backbeat the word was on the street
That the fire in your heart is out
I'm sure you've heard it all before
But you never really had a doubt
I don't believe that anybody feels
The way I do about you now
And all the roads we have to walk are winding
And all the lights that lead us there are blinding
There are many things that I would like to say to you
But I don't know how
Because maybe
You're gonna be the one that saves me
And after all
You're my wonderwall
That they're gonna throw it back to you
By now you should've somehow
Realized what you gotta do
I don't believe that anybody
Feels the way I do about you now
Backbeat the word was on the street
That the fire in your heart is out
I'm sure you've heard it all before
But you never really had a doubt
I don't believe that anybody feels
The way I do about you now
And all the roads we have to walk are winding
And all the lights that lead us there are blinding
There are many things that I would like to say to you
But I don't know how
Because maybe
You're gonna be the one that saves me
And after all
You're my wonderwall
Po skończonej piosence ponownie spojrzałem na Eda który był pod wrażeniem. Podszedł do mnie i pogratulował nowej pracy. Byłem naprawdę szczęśliwy, w końcu będe mógł robić to co kocham.
"Niall"
Ze łzami wyszedłem z gabinetu lekarza. Teraz najbardziej potrzebowałem żeby ktoś mnie przytulił ale niestety nie miałem nikogo. Lekarz powiedział że nowotwór staje sie coraz bardziej zaawansowany i nic się nie da z tym zrobić. To tak jakby powiedział że mam czekać na śmierć.
Usiadłem na jednej z ławek w parku, chowając twarz w dłoniach.
- Liam gdzie jesteś.
No heeeej<3 Od razu chciałabym Was przeprosić że rozdział jest taki krótki ale nie miałam na niego pomysłu i tak jakoś wyszło. Mimo wszystko mam nadzieje że Wam sie spodoba i wyrazicie swoją opinie w komentarzach.
Robcia xx
Omm.... KOCHAM CIĘ! ;) Rozdział cudowny! Chcę już następny i następny itd. Czekam!
OdpowiedzUsuńOmg ! cudowny !!! x
OdpowiedzUsuńTo jest zajebiste *o*
OdpowiedzUsuńNo ale niech Niall nie umrze ;cc
Boski <3 Mam nadzieję,że chłopcy się w końcu spotkają ;D Gdy czytałam, jak za sobą tęsknią, omal się nie rozpłakałam.. To jest genialne ;P Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńDziewczyno jesteś genialna :D Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :D Twój blog jest tak meeega wciągający, że jak już przeczytasz raz to potem nie możesz przestać :D Świetny !!
OdpowiedzUsuńG E N I A L N E! <3
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać co będzie dalej, tak mnie to wciągnęło.. <3
kocham twój blog ♥ tylko Niall nie może umrzeć ;c
OdpowiedzUsuńRozdział ,świetny!:) Już ,nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńZajrzysz :http://infernal-live.blogspot.com/
Jeju! CUDO!
OdpowiedzUsuńPrawie się rozpłakałam!
Proszę cię, szybko dalej! <3
Cudowne *.* @Im_Niall_wife
OdpowiedzUsuńNie zabije cie za to rozstanie, bo napisałaś to za PIĘKNIE.! Przyznam się ze jak tez sie popłakałam xd
OdpowiedzUsuńA co do Nialla to ja jestem chętna do przytulenia ♥
Skomentowałam xd wiec mam nadzieje ze niedługo wstawisz nn ☺
To jest tak cudownie napisane. Masz talent kobieto <3
OdpowiedzUsuńPisz dalej. Czekam na następny rozdział z wielką niecierpliwością <3
@Puska7
jej super blog <3 <3 <3 <3 :D czekam na next ah ! :p
OdpowiedzUsuńszmaragdowytalizman.blogspot.com