Łączna liczba wyświetleń

sobota, 29 grudnia 2012

Nominacja

Zostałam nominowana. Już któryś raz z rzędu dlatego nie będe nominować blogów bo by się powtarzały. Odpowiem tylko na pytania. 1. Jak masz na imię?
Daria
2. Ile masz lat?

14
3. Czemu piszesz bloga?

Bo pisanie jest moją pasją i chce to rozwijać 
4. Czy czytasz mojego bloga? 
Nie ale jest w kolejce do przeczytania. W końcu przeczytam. 
5. Masz jakieś hobby?
Pisanie , jazda konna
6. W co jesteś ubrana?

W czerwone spodnie, bluzka w paski i szelki 
7. Czy masz jakieś marzenie? Jak tak, to jakie?
Moim marzeniem jest spotkać 1D a takim bardziej realnym to napisać książke
8. Lubisz siebie?
Nie
9. Ulubiony film lub książka?
Filmu  nie mam ulubionego ale książka to Wampiry z Morganville
10. Którego z 1D najbardziej lubisz? Musi taki być, xx.

Harry, ale ubóstwiam wszystkich 
11. Mieszkasz w mieście czy na wsi?
Wieś -,-

wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 4

"Liam"
Na moim zegarku pojawiła się godzina 8,00. Otworzyłem drzwi do sypialni gdzie od kilku dni spał Niall. Podszedłem do łóżka ostrożnie kładąc na nim tace ze śniadaniem. Dotknąłem dłonią policzka blondyna w celu obudzenia go. Chłopak wymruczał coś niezrozumianego. Pochyliłem się nad jego uchem szepcząc ciche ,, Wstawaj Kochanie". W tamtej chwili nie byłem świadomy swoich słów przez zapach jego wody po goleni. Niall gwałtownie otworzył oczy patrząc na mnie z niedowierzaniem. Poderwał się ze swojego dotychczasowego miejsca po chwili łapiąc się za potylice. 
-Co ty powiedziałeś? - Zapytał kiedy ból głowy trochę ustał i chłopak mógł normalnie funkcjonować. Przerażały mnie te napady bólu, które nawiasem mówiąc zdarzały się coraz częściej. Bałem się o niego a on wszystko ignorował tłumacząc się że jak weźmie tabletkę to wszystko będzie dobrze a to nie była prawda, tabletki powoli przestawały działać albo jego organizm się na nie uodpornił.
- Niall, spokojnie. Ja tylko chciałem Cię jakoś w delikatny sposób obudzić.Chyba że wolisz żebym oblewał Cię lodowatą wodą - Jego zdenerwowanie opuściło jego twarz ustępując miejsce radości.
- Przepraszam, że tak wybuchłem. To naprawdę miłe że próbujesz mi pomagać - Powiedział sięgając bo jednego tosta z talerza na tacy która nadal leżała między nami. Uśmiechnął się do mnie a już po chwili wpychał mi do ust całego tosta. Przez śmiech miałem trudności z połykaniem. Niall śmiał się w najlepsze wpychając mi do ust łyżkę z dżemem. Po chwili moje usta znowu były puste tak samo jak taca ze śniadaniem. Wstałem z łóżka odkładając posiłek a raczej jego pozostałości na podłogę po czym bez ostrzeżenia rzuciłem się na młodszego chłopaka. Zacząłem go łaskotać do czasu kiedy chłopak nie potrafił złapać oddechu. Przerwałem w momencie kiedy zrobił się przerażająco czerwony ale nadal nie zszedłem z jego bioder. Po chwili Niall wyrównał swój oddech i zaczął się miotać pod moim ciężarem. Nie miałem zamiaru z niego zejść do czasu kiedy chłopak mnie o to nie poprosi.  Blondyn zrezygnował ze swojego planu opadając bezwładnie na poduszkę intensywnie się we mnie wpatrując.
- Co tak patrzysz? - Zapytałem kiedy jego wzrok stał się uciążliwy a moje policzki powoli zaczęły się czerwienić. Chłopak tylko zachichotał i w chwile mojej nieuwagi  zrzucił mnie ze swoich bioder uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch.Teraz on był górą i sprawiało mu to cholerną satysfakcje.
- To co Leprechaunie, jakie plany na dzisiejszy dzień ? - Zapytałem a chłopak udał obrażonego za to jak go nazwałem ale już po chwili zastanawiał się jak możemy spędzić dzisiejszy dzień. W końcu jego oczy zabłysły a on ponownie na mnie spojrzał.
- Idziemy na London Eye - Powiedział z radością w oczach a moja twarz momentalnie zbladła. Zacząłem kręcić przecząco głową.Miałem straszny lęk wysokości i za wszelką cenę unikałem wysokich budynków a jesli pomyśle sobie że mam wejść do kapsule która wznosi się na ponad 130 metrów to robi mi się słabo i brakuje mi tchu w płucach.
- Niall proszę,ja mam lęk wysokości - Powiedziałem przerywając co drugie słowo bo brakowało mi powietrza. Niall dotknął mojego policzka swoją dłonią co wywołało u mnie jeszcze dziwniejszą reakcje gdyż moje policzki zrobiły się jeszcze bardziej czerwone a ja nie potrafiłem spojrzeć chłopakowi w oczy.
- To się nawet dobrze składa. Ty pomagasz mi to ja postaram się pomóc Tobie. - Co on ma na myśli. Będzie mi kazał wejść do tej kapsuły i co dalej? - Pozwól mi na to dobrze ? - Nie pewnie pokiwałem twierdząco głową na co blondyn uśmiechnął się z dumą. Zrzuciłem go z siebie bo zaczął mi ciążyć na biodrach. Popatrzyłem na niego chytrze, biorąc ze sobą tace wyszedłem z pokoju do kuchni gdzie zająłem się sprzątaniem po śniadaniu.Zajęło mi to dosłownie kilka minut ponieważ miałem do umycia tylko jeden talerz i łyżeczkę. Już po chwili ponownie dzisiejszego ranka stałem przed drzwiami blondaska bez pukania wszedłem do jego pokoju zastając go tam całkiem nagiego. Zlustrowałem go dokładnie wzrokiem po czym pośpiesznie wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do salonu gdzie opadłem na kanapę w rękę chwytając pilota. Włączyłem jedną ze stacji muzycznych gdzie akurat leciała jedna z moich ulubionych piosenek a mianowicie ,,Lego House ". Zacząłem ja śpiewać całkowicie zatracając się w muzyce. Kiedy piosenka sie skończyła poczułem czyiś wzrok na sobie. Odwróciłem się w tamtą stronę , w progu pokoju stał Niall z szeroko otwartą buzią a  na jego twarzy wymalowany był szok. Podszedł do mnie nadal sie we mnie wpatrując.
- Masz idealny głos, dlaczego nigdy tego nie wykorzystałeś ? - Zapytał z niedowierzaniem. Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć bo dla mnie mój głos był zwyczajny, nic specjalnego.
- Mój głos jest zwykły ale nie rozmawiajmy już o nim. Niall, chciałbym Cię przeprosić za to zajście w twojej sypialni, powinienem zapukać - Odpowiedziałem skruszony, na co chłopak pokręcił przecząco głową i cicho się zaśmiał.
- Nic się nie stało naprawdę.
W telewizji puścili kolejną piosenkę i tym razem zaśpiewaliśmy ją oboje. Musze przyznać że głos Nialla też był całkiem zniewalający. W taki sposób spędziliśmy następne kilka godzin. W końcu blondyn wyłączył telewizor ogłaszając że czas na naszą wyprawę na London Eye. Szczerze? To miałem nadzieje że chłopak o tym zapomniał , no ale cóż jednak się myliłem. Niechętnie wstałem z kanapy kierując się do holu w którym ubrałem płaszcz a potem buty. Oczekiwałem na Nialla który po chwili do mnie dołączył do kieszeni spodni wkładając pudełeczko z tabletkami. Byłem zaniepokojony dlaczego to robi ale wolałem nie zaczynać tego tematu. W ciszy wyszliśmy z mieszkania. Po kilkunastu minutach staliśmy pod ogromnym kołem. Byłem przerażony co prawdę mówiąc było mało powiedziane. Złapałem chłopaka za rękę żeby uspokoić moje szalejące nerwy. Niall posłał mi pokrzepiający uśmiech zataczając na mojej dłoni powolne koła. Kupiliśmy bilety i tak jak przystało na normalnych ludzi stanęliśmy w kolejce do wielkiego koła. Kiedy przyszła nasza kolej moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Złapałem Nialla za ramie żeby się zatrzymał.
- Wszystko będzie dobrze, zaufaj mi - Niepewnie postawiłem pierwszy krok w kapsule. Już nie było odwrotu. Puściłem dłoń blondyna i podszedłem do barierki która znajdowała się przy jednej z oszklonych ścian. Złapałem ją tak mocno że moje palce zrobiły się przerażająco białe. Na swoich ramionach poczułem czyjeś delikatne dłonie. Obróciłem głowę w stronę mojego towarzysza. W kapsule bylem tylko ja i Niall. Chłopak dotknął swoimi dłońmi moich co mnie troche odprężyło. Kapsuła ruszyła a ja ponownie się spiąłem.
- Li powiedz co robisz kiedy jesteś przestraszony, kiedy się czegoś boisz ? - Usłyszałem delikatny głos chłopaka tuż przy moim uchu. Zastanowiłem się chwile nad jego pytaniem a już po chwili znałem odpowiedź. 
- Śpiewam - Powiedziałem z lekkim zakłopotaniem. Niall już po chwili zaczął nucić jedną z piosenek Ed'a Sheeran'a. Zamknąłem oczy rozluźniając tym samym uścisk na drążku. Zaczęliśmy śpiewać,nasze głosy perfekcyjnie ze sobą współgrały. Chłopak chwycił mnie za obie dłonie odciągając do szyby. Stanęliśmy po środku kapsuły całkowicie zatracając się w swoich oczach. W momencie kiedy skończyliśmy piosenkę blondyn obrócił sie w strone szyby, ja poszedłem w jego ślady. Byliśmy na najwyższym punkcie naszej przejażdżki. Nie czułem strachu przed taką wysokością, czułem się wspaniale. Złapałem chłopaka w pasie szepcząc do jego ucha ciche ,,Dziękuje". Potem zadziałałem pod wpływem impulsu. Odwróciłem blondyna twarzą w moją stronę a następnie złożyłem na jego ustach subtelny pocałunek.Po chwili oprzytomniałem gwałtownie odsuwając się od Nialla, który był zaskoczony tym co przed chwila zrobiłem. 
- Przepraszam, nie powinienem - Zacząłem się plątać we własnych słowach.
- Nic się nie stało. To było nawet przyjemne. - Odparł Niall równie speszony jak ja. Usiedliśmy na siedzeniu które prawdę mówiąc dopiero teraz zauważyliśmy. Trawiliśmy tak w ciszy kiedy z ust Nialla nie wydobył się cichy jęk. Spojrzałem na chłopaka który był cały blady i szukał czegoś po kieszeniach. Złapałem jego dłonie zmuszając do spojrzenia na mnie. Jego oczy były pełne łez które za wszelką cenę próbował powstrzymać.Wyciągnąłem z prawej kieszeni jego płaszcza białe pudełeczko z tabletkami. Wyciągnąłem jedną pastylkę podając ja chłopakowi. Niall zamknął oczy wtulając się w moje ramie, jego ręce strasznie się trzęsły co mnie dość niepokoiło.  Po chwili nasza podróż się skończyła. Wstałem ze swojego dotychczasowego miejsca pomagając stanąć na nogi Niallowi. 
Po 15 minutach byliśmy już w mieszkaniu blondyna. Zaprowadziłem chłopaka do sypialni szczelnie przykrywając kołdrą. Już chciałem wychodzić z jego pokoju kiedy on zatrzymał mnie łapiąc na nadgarstek. 
- Zostań ze mną - Nie chciałem sie z nim sprzeczać. Położyłem się kolo Nialla na co ten ułożył głowę na moim torsie. 

TAAAA DAA! No i w końcu jest nowy rozdział. Mam nadzieje że akcja Wam się podoba. Miedzy chłopakami zaczyna coś się rodzic ale spokojnie będzie jeszcze troche zamieszania z poprzednim życiem Liama. Ten rozdział dedykuje mojej kochanej @NowakVictoria <3 Kocham Cię Skarbie^^

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 3

"Niall"
Leżałem na niewygodnym szpitalnym łóżku czekając na mojego lekarza prowadzącego, który miał przynieść mój wypis. Od dwóch dni nie miałem kontaktu ze światem. Nie mogłem nawet do nikogo zadzwonić bo to zakłóciło by maszyny, które kontrolowały prace mojego serca. W przeciągu tych dwóch dni nie widziałem tu Liam. Lekarz mówił mi czasami, że chłopak przesiaduje przed moja salą ale nigdy nie chciał wejść do środka. Pielęgniarki natomiast mówią że mój chłopak cały czas wypytuje o mój stan zdrowia.Dziwnie jest słyszeć takie słowa od obcej osoby. Czasami śmiać mi się chce kiedy młode pielęgniarki wychwalają Liama, wtedy mówie im,że nic nas nie łączy. Biała sala w której się teraz znajduje przywołuje niemiłe wspomnienia jeszcze z Irlandii.
,,Spacerowałem po pobliskim parku, patrząc z zachwytem na bawiące się dzieci. Też kiedyś taki byłem. Beztroski chłopiec przejmujący się jedynie tym, że przyjaciel zabrał mu samochodzik. A teraz? Teraz jestem 17latkiem,który zmaga się z chorobą z pozoru dotyczącą tylko mężczyzn w średnim wieku, jak widać zdarzają się wyjątki. Od czasu kiedy został u mnie zdiagnozowany rak nerki - ten złośliwy oczywiście, bo jak inaczej zacząłem,się zastanawiać jak by to było beze mnie. Czy ktoś by płakał, zorganizował mi pogrzeb,odwiedzał mnie.Te pytania dręczyły mnie każdej nieprzespanej nocy kiedy dusiłem płacz poduszką żeby nie obudzić rodziców i brata. 
-Niaaall! - Usłyszałem pisk jakiejś dziewczyny ale było za późno, zobaczyłem nadjeżdżający autobus a mnie sparaliżował strach."
Potem było już tylko gorzej. Rodzice posądzili mnie o próbę samobójczą i chcieli umieścić w zakładzie psychiatrycznym. Wtedy postanowiłem,że wyjadę z Irlandii. Odciążę rodziców bo przecież chory syn to przekleństwo.To małe miasteczko z którego pochodzę było pełne plotek. Tak samo szybko rozniosła się wieść o mojej chorobie.Rodzice byli wytykani palcami. Mi za to zabronili wychodzić z domu.Pewnego dnia, nie dałem już rady. Wyciągnąłem walizkę spod łóżka i spakowałem wszystkie swoje ubrania. W drugą rękę biorąc futerał z gitarą. Napisałem krótki list dla rodziców mówiąc jak bardzo ich kocham ale nie moge dłużej tam zostać. To był koniec nie chciałem już więcej ich widzieć. Bolały mnie słowa które od nich usłyszałem ,,Jesteś chory, już nie jesteś naszym synem"
-Niall - Usłyszałem głos który wyrwał mnie z rozmyślań. Popatrzałem w stronę z której dochodził ten głos. Stał tam przestraszony Liam. Zaskoczył mnie swoją obecnością tutaj. Posłałem mu lekko wymuszony uśmiech i wskazałem krzesło przy moim łóżku. Chłopak niepewnie podszedł i zając wskazane przeze mnie miejsce. Patrzył na mnie z żalem w oczach. Nie lubiłem takiego wzroku u ludzi. Czułem sie wtedy gorszy. - Przepraszam - Złapał moja dłoń czym mnie całkowicie zaskoczył - Ja naprawdę nie wiedziałem.Gdybym wiedział, że ty ...Że jesteś chory nigdy bym nie powiedział czegoś takiego. - Ścisnąłem jego dłoń w geście że rozumiem jego słowa - Niall mogę sie o coś spytać ? - Zapytał a ja tylko pokiwałem twierdząco głową - Ile czasu Ci zostało...No wiesz aż - Nie dokończył bo jego oczy zaszły łzami. Czasami zastanawiam się co jest z tym chłopakiem nie tak. Raz jest podły a raz płacze myśląc o śmierci innych ludzi.
  - 6 miesięcy, już niecałe - Odparłem a źrenice chłopaka gwałtownie się powiększyły.Czułem się niezręcznie dlatego delikatnie wyswobodziłem swoją dłoń z ucisku. Li popatrzył na swoją samotną dłoń spoczywającą na pościeli łóżka. Drzwi od sali otworzyły się i stanął w nich lekarz. Spojrzał na załamanego Liama i pokręcił głową z desperacją.
- Przepraszam,że przeszkadza. Przyniosłem Panu wypis - Mężczyzna wręczył mi kawałek papieru bez słowa opuszczając sale. Wygramoliłem sie z pod kołdry. Moje nogi na chwile odmówiły posłuszeństwa dlatego opadłem bezwładnie na łóżko. Przy moim boku znalazł się Liam, pomagając mi wstać. Kiedy już byłem zdolny sam ustać na własnych nogach chłopak puścił moje ramie wracając na swoje miejsce. Zacząłem przebierać się w normalne ubrania czyli jeansy i zwykłą bluzkę. Spojrzałem przez ramie na Liama który dziwnie mi się przyglądał.Zignorowałem jednak jego natarczywy wzrok. Ściągnąłem z siebie szpitalną piżamę zostając w samych bokserkach. Nie czułem się ani trochę skrępowany w obecności Liama. Po chwili wychodziliśmy już ze szpitala. Liam szedł blisko mnie żeby w razie nagłego zachwiania równowagi mógł mnie złapać. Droga do mojego mieszkania minęła nam w ciszy. Liam wyciągnął z kieszeni klucze, otworzył drzwi puszczając mnie przodem. Posłałem mu szczery uśmiech i skierowałem się do salony. Wszystko było tak jak je pozostawiłem. Usiadłem na kanapie a po chwili dołączył do mnie Li z dwoma kubkami w jednym była gorąca owocowa herbata dla mnie a w drugim czarna kawa dla niego. Podał mi jeden z kubków i zajął miejsce koło mnie. Tkwiliśmy tak w ciszy odpuki Liam nie położył dłoni na moim kolanie.
- To będzie najlepsze pół roku w twoim życiu. Obiecuje

Rozdział dedykuje wspaniałej @NowakVictoria. Napisałam to specjalnie dla ciebie<3
Mam nadzieje że rozdział Wam sie podoba. Wyraźcie swoją opinie w komentarzach:D

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 2

Mój spokojny sen przerwał upadający przedmiot w przedpokoju. Gwałtownie poderwałem się z kanapy czym spowodowałem wirowanie przed oczami. Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu ale panowała tam kompletna ciemność. Ostrożnie wstałem z kanapy kierując się w stronę włącznika światła, kiedy już go znalazłem jak najszybciej włączyłem światło. Przede mną stał kompletnie wstawiony Liam. Byłem w szoku, ten chłopak nie ma za grosz kultury. Uśmiechnął się do mnie i bez słowa wszedł do swojej a raczej mojej sypialni.Coraz bardziej zaczynam żałować, że pozwoliłem mu u siebie zamieszkać ale teraz przecież go nie wyrzucę.Zamyślony wszedłem do kuchni otwierając lodówkę w poszukiwaniu mleka. To zawsze na mnie działało. Wtedy mogłem odprężony wrócić do śnienia o beztroskim życiu. Moje szczęście nie trwało długo bo w lodówce nie było mleka.
-Liaaaaaaaaaaaaaaaaam! - Mój krzyk rozniósł się po całym mieszkaniu a w odpowiedzi usłyszałem tylko przekleństwo i szuranie  bosymi stropami po panelach. Już po chwili w kuchni pojawił sie Liam z mokrymi włosami. Dokładnie zlustrował mnie wzrokiem i czekał aż ja coś powiem. - Gdzie jest mleko ? - Zapytałem starając zachować opanowany ton głosu a w środku wszystko się gotowało. Chłopak tylko zaśmiał się i podszedł do mnie bliżej.
-Wypiłem a co? -Zapytał z kpiną w głosie. Miałem ochotę go udusić, resztkami sił się powstrzymałem.
-Debil - Powiedziałem kiedy mijałem go w progu kuchni. Postanowiłem wziąć relaksującą kąpiel. Wszedłem do łazienki wcześniej zamykając drzwi na klucz. Osunąłem sie po kafelkach na zimną podłoge przymykając oczy. Trwałem w takiej pozycji przez kilkanaście minut do czasu kiedy mój spokój został przerwany przez natarczywe dobijanie sie do drzwi. Dobrze wiedziałem że to Liam.
- Spieprzaj - Krzyknąłem w strone drzwi a stukanie ustało. Odetchnąłem z ulgą w tym samym momencie podnosząc się z ziemi. Wszedłem pod prysznic odkręcając gorącą wodę. Strumienie wody otulały moje ciało. Lubiłem tkwić w bezruchu pod prysznicem, to mnie uspokajało. Ponownie przymknąłem oczy, przypomniałem sobie czasy kiedy nie byłem chory. To było dwa lata temu, wtedy nie martwiłem się o jutro. Moje życie  było podobne do Liama. Byłem arogancki, najważniejsze było moje dobro. Chciałem żyć jak najlepiej, miałem w dupie otaczający mnie świat. W Irlandii byłem tym popularnym w szkole do czasu...
Pewnego dnia na imprezie u Steva* po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu zemdlałem. Impreza po tym incydencie się skończyła a mnie zabrali do szpitala. Po wstępnych badaniach miałem podejrzenia o nowotwór nerki. Był to dla mnie wielki szok. Przyjaciele, jeśli mogę ich tak wgl nazwać, kiedy usłyszeli o mojej przypadłości przestali odwiedzać mnie w szpitalu. Zabolało, bardzo zabolało, po nich się tego nie spodziewałem. Bardzo dobrze pamiętam jak przyrzekliśmy sobie wieczną przyjaźń..Oni zawiedli. A może to moja wina, bo to w końcu ja byłem, a raczej jestem chory. Nawet nie zauważyłem kiedy z moich oczu zaczęły płynąć łzy.Otarłem je wierzchem dłoni. Wyszedłem z pod prysznica nie chcą dłużej myśleć nad moim beznadziejnym życiem.Sięgnąłem po ręcznik, który leżał na umywalce. Dokładnie wytarłem swoje ciało a następnie przewiązałem ręcznik w pasie. Wyszedłem z łazienki, postanowiłem zajrzeć do Liama. To co tam zastałem było dla mnie szokiem. Liam siedział na moim łóżku półprzytomny z ręką w bokserkach. Odchrząknąłem, chłopak popatrzył na mnie nie przerywając dogadzania sobie. Po chwili doszedł na moich oczach, opadając na poduszkę.
- Kurwa! Wiesz Niall... Gardzę osobami chorymi.- Te słowa zadały mi potworny ból, chciałem jak najszybciej wyjść z tego pokoju. Pech chciał że potknąłem się o spodnie Liama i upadłem zahaczając głową o róg łóżka. Następna była ciemność.
{Liam}
Kiedy mój oddech się już uspokoił otworzyłem oczy i zauważyłem blondyna leżącego na białych panelach, z jego głowy leciała czerwona ciecz.Podszedłem do niego i zacząłem nim potrząsać ale nic to nie dało. Sięgnąłem po telefon i jak najszybciej zadzwoniłem po pogotowie. Karetka przyjechała po 10 minutach zabierając bladego Nialla. Byłem przerażony, jak najszybciej wsiadłem do autobusu, na całe szczęście przystanek był tuż przy kamienicy w której mieszkał blondyn. Po 20 minutach byłem pod szpitalnem. Wbiegłem do budynku, złapałem jedną z pielęgniarek pytając gdzie leży niebieskooki. Już po chwili stałem pod salą 169. U Nialla był wlaśnie lekarz. Po chwili wyszedł i podszedł do mnie.
- Pański kolega jest w stanie stabilnym, ale wszystko komplikuje fakt że pacjent ma raka. - Po tych słowach opadłem na krzesło.
- Przepraszam Niall, nie wiedziałem - Wyszeptałem a moje oczy zaszły łzami

Przepraszam, że dopiero teraz dodaje nowy rozdział ale miałam małą blokadę. Jeśli chodzi o Liebster Awards dodam to w osobnym poście, najprawdopodobniej jutro. Mam do Was wieeelką prośbę. Napiszcie w komentarzach swoje propozycje na następny rozdział.