Łączna liczba wyświetleń

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 3

"Niall"
Leżałem na niewygodnym szpitalnym łóżku czekając na mojego lekarza prowadzącego, który miał przynieść mój wypis. Od dwóch dni nie miałem kontaktu ze światem. Nie mogłem nawet do nikogo zadzwonić bo to zakłóciło by maszyny, które kontrolowały prace mojego serca. W przeciągu tych dwóch dni nie widziałem tu Liam. Lekarz mówił mi czasami, że chłopak przesiaduje przed moja salą ale nigdy nie chciał wejść do środka. Pielęgniarki natomiast mówią że mój chłopak cały czas wypytuje o mój stan zdrowia.Dziwnie jest słyszeć takie słowa od obcej osoby. Czasami śmiać mi się chce kiedy młode pielęgniarki wychwalają Liama, wtedy mówie im,że nic nas nie łączy. Biała sala w której się teraz znajduje przywołuje niemiłe wspomnienia jeszcze z Irlandii.
,,Spacerowałem po pobliskim parku, patrząc z zachwytem na bawiące się dzieci. Też kiedyś taki byłem. Beztroski chłopiec przejmujący się jedynie tym, że przyjaciel zabrał mu samochodzik. A teraz? Teraz jestem 17latkiem,który zmaga się z chorobą z pozoru dotyczącą tylko mężczyzn w średnim wieku, jak widać zdarzają się wyjątki. Od czasu kiedy został u mnie zdiagnozowany rak nerki - ten złośliwy oczywiście, bo jak inaczej zacząłem,się zastanawiać jak by to było beze mnie. Czy ktoś by płakał, zorganizował mi pogrzeb,odwiedzał mnie.Te pytania dręczyły mnie każdej nieprzespanej nocy kiedy dusiłem płacz poduszką żeby nie obudzić rodziców i brata. 
-Niaaall! - Usłyszałem pisk jakiejś dziewczyny ale było za późno, zobaczyłem nadjeżdżający autobus a mnie sparaliżował strach."
Potem było już tylko gorzej. Rodzice posądzili mnie o próbę samobójczą i chcieli umieścić w zakładzie psychiatrycznym. Wtedy postanowiłem,że wyjadę z Irlandii. Odciążę rodziców bo przecież chory syn to przekleństwo.To małe miasteczko z którego pochodzę było pełne plotek. Tak samo szybko rozniosła się wieść o mojej chorobie.Rodzice byli wytykani palcami. Mi za to zabronili wychodzić z domu.Pewnego dnia, nie dałem już rady. Wyciągnąłem walizkę spod łóżka i spakowałem wszystkie swoje ubrania. W drugą rękę biorąc futerał z gitarą. Napisałem krótki list dla rodziców mówiąc jak bardzo ich kocham ale nie moge dłużej tam zostać. To był koniec nie chciałem już więcej ich widzieć. Bolały mnie słowa które od nich usłyszałem ,,Jesteś chory, już nie jesteś naszym synem"
-Niall - Usłyszałem głos który wyrwał mnie z rozmyślań. Popatrzałem w stronę z której dochodził ten głos. Stał tam przestraszony Liam. Zaskoczył mnie swoją obecnością tutaj. Posłałem mu lekko wymuszony uśmiech i wskazałem krzesło przy moim łóżku. Chłopak niepewnie podszedł i zając wskazane przeze mnie miejsce. Patrzył na mnie z żalem w oczach. Nie lubiłem takiego wzroku u ludzi. Czułem sie wtedy gorszy. - Przepraszam - Złapał moja dłoń czym mnie całkowicie zaskoczył - Ja naprawdę nie wiedziałem.Gdybym wiedział, że ty ...Że jesteś chory nigdy bym nie powiedział czegoś takiego. - Ścisnąłem jego dłoń w geście że rozumiem jego słowa - Niall mogę sie o coś spytać ? - Zapytał a ja tylko pokiwałem twierdząco głową - Ile czasu Ci zostało...No wiesz aż - Nie dokończył bo jego oczy zaszły łzami. Czasami zastanawiam się co jest z tym chłopakiem nie tak. Raz jest podły a raz płacze myśląc o śmierci innych ludzi.
  - 6 miesięcy, już niecałe - Odparłem a źrenice chłopaka gwałtownie się powiększyły.Czułem się niezręcznie dlatego delikatnie wyswobodziłem swoją dłoń z ucisku. Li popatrzył na swoją samotną dłoń spoczywającą na pościeli łóżka. Drzwi od sali otworzyły się i stanął w nich lekarz. Spojrzał na załamanego Liama i pokręcił głową z desperacją.
- Przepraszam,że przeszkadza. Przyniosłem Panu wypis - Mężczyzna wręczył mi kawałek papieru bez słowa opuszczając sale. Wygramoliłem sie z pod kołdry. Moje nogi na chwile odmówiły posłuszeństwa dlatego opadłem bezwładnie na łóżko. Przy moim boku znalazł się Liam, pomagając mi wstać. Kiedy już byłem zdolny sam ustać na własnych nogach chłopak puścił moje ramie wracając na swoje miejsce. Zacząłem przebierać się w normalne ubrania czyli jeansy i zwykłą bluzkę. Spojrzałem przez ramie na Liama który dziwnie mi się przyglądał.Zignorowałem jednak jego natarczywy wzrok. Ściągnąłem z siebie szpitalną piżamę zostając w samych bokserkach. Nie czułem się ani trochę skrępowany w obecności Liama. Po chwili wychodziliśmy już ze szpitala. Liam szedł blisko mnie żeby w razie nagłego zachwiania równowagi mógł mnie złapać. Droga do mojego mieszkania minęła nam w ciszy. Liam wyciągnął z kieszeni klucze, otworzył drzwi puszczając mnie przodem. Posłałem mu szczery uśmiech i skierowałem się do salony. Wszystko było tak jak je pozostawiłem. Usiadłem na kanapie a po chwili dołączył do mnie Li z dwoma kubkami w jednym była gorąca owocowa herbata dla mnie a w drugim czarna kawa dla niego. Podał mi jeden z kubków i zajął miejsce koło mnie. Tkwiliśmy tak w ciszy odpuki Liam nie położył dłoni na moim kolanie.
- To będzie najlepsze pół roku w twoim życiu. Obiecuje

Rozdział dedykuje wspaniałej @NowakVictoria. Napisałam to specjalnie dla ciebie<3
Mam nadzieje że rozdział Wam sie podoba. Wyraźcie swoją opinie w komentarzach:D

7 komentarzy:

  1. ja Cię wyprzedziłam i przeczytałam zanim napisałaś mi na tt xd ehueheuhuehueheueuhuehueheuehuheueueeuheuhehe xd
    awwww <3 pisz jak najszybciej kolejny rozdział xd hahahahahahahahahah xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże.. Czuję się taka zaszczycona tą dedykacją *.* <3
    Wiesz jak mnie wcześniej wystraszyłaś? Myślałam, że chcesz go zabić xD
    Powiem, że ten rozdział jest zajebisty. Wierzę, że Liam dotrzyma słowa ;>
    ~ @NowakVictoria

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <3 czekam na nastepny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuuu , ciekawie się zapowiada.. Piękna historia C:

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekstra ,rozdział! :)
    Zajrzysz http://infernal-live.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisz szybciej jestem strasznie ciekawa co będzie dalej :3 @louis_love_you

    OdpowiedzUsuń