Mój spokojny sen przerwał upadający przedmiot w przedpokoju. Gwałtownie poderwałem się z kanapy czym spowodowałem wirowanie przed oczami. Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu ale panowała tam kompletna ciemność. Ostrożnie wstałem z kanapy kierując się w stronę włącznika światła, kiedy już go znalazłem jak najszybciej włączyłem światło. Przede mną stał kompletnie wstawiony Liam. Byłem w szoku, ten chłopak nie ma za grosz kultury. Uśmiechnął się do mnie i bez słowa wszedł do swojej a raczej mojej sypialni.Coraz bardziej zaczynam żałować, że pozwoliłem mu u siebie zamieszkać ale teraz przecież go nie wyrzucę.Zamyślony wszedłem do kuchni otwierając lodówkę w poszukiwaniu mleka. To zawsze na mnie działało. Wtedy mogłem odprężony wrócić do śnienia o beztroskim życiu. Moje szczęście nie trwało długo bo w lodówce nie było mleka.
-Liaaaaaaaaaaaaaaaaam! - Mój krzyk rozniósł się po całym mieszkaniu a w odpowiedzi usłyszałem tylko przekleństwo i szuranie bosymi stropami po panelach. Już po chwili w kuchni pojawił sie Liam z mokrymi włosami. Dokładnie zlustrował mnie wzrokiem i czekał aż ja coś powiem. - Gdzie jest mleko ? - Zapytałem starając zachować opanowany ton głosu a w środku wszystko się gotowało. Chłopak tylko zaśmiał się i podszedł do mnie bliżej.
-Wypiłem a co? -Zapytał z kpiną w głosie. Miałem ochotę go udusić, resztkami sił się powstrzymałem.
-Debil - Powiedziałem kiedy mijałem go w progu kuchni. Postanowiłem wziąć relaksującą kąpiel. Wszedłem do łazienki wcześniej zamykając drzwi na klucz. Osunąłem sie po kafelkach na zimną podłoge przymykając oczy. Trwałem w takiej pozycji przez kilkanaście minut do czasu kiedy mój spokój został przerwany przez natarczywe dobijanie sie do drzwi. Dobrze wiedziałem że to Liam.
- Spieprzaj - Krzyknąłem w strone drzwi a stukanie ustało. Odetchnąłem z ulgą w tym samym momencie podnosząc się z ziemi. Wszedłem pod prysznic odkręcając gorącą wodę. Strumienie wody otulały moje ciało. Lubiłem tkwić w bezruchu pod prysznicem, to mnie uspokajało. Ponownie przymknąłem oczy, przypomniałem sobie czasy kiedy nie byłem chory. To było dwa lata temu, wtedy nie martwiłem się o jutro. Moje życie było podobne do Liama. Byłem arogancki, najważniejsze było moje dobro. Chciałem żyć jak najlepiej, miałem w dupie otaczający mnie świat. W Irlandii byłem tym popularnym w szkole do czasu...
Pewnego dnia na imprezie u Steva* po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu zemdlałem. Impreza po tym incydencie się skończyła a mnie zabrali do szpitala. Po wstępnych badaniach miałem podejrzenia o nowotwór nerki. Był to dla mnie wielki szok. Przyjaciele, jeśli mogę ich tak wgl nazwać, kiedy usłyszeli o mojej przypadłości przestali odwiedzać mnie w szpitalu. Zabolało, bardzo zabolało, po nich się tego nie spodziewałem. Bardzo dobrze pamiętam jak przyrzekliśmy sobie wieczną przyjaźń..Oni zawiedli. A może to moja wina, bo to w końcu ja byłem, a raczej jestem chory. Nawet nie zauważyłem kiedy z moich oczu zaczęły płynąć łzy.Otarłem je wierzchem dłoni. Wyszedłem z pod prysznica nie chcą dłużej myśleć nad moim beznadziejnym życiem.Sięgnąłem po ręcznik, który leżał na umywalce. Dokładnie wytarłem swoje ciało a następnie przewiązałem ręcznik w pasie. Wyszedłem z łazienki, postanowiłem zajrzeć do Liama. To co tam zastałem było dla mnie szokiem. Liam siedział na moim łóżku półprzytomny z ręką w bokserkach. Odchrząknąłem, chłopak popatrzył na mnie nie przerywając dogadzania sobie. Po chwili doszedł na moich oczach, opadając na poduszkę.
- Kurwa! Wiesz Niall... Gardzę osobami chorymi.- Te słowa zadały mi potworny ból, chciałem jak najszybciej wyjść z tego pokoju. Pech chciał że potknąłem się o spodnie Liama i upadłem zahaczając głową o róg łóżka. Następna była ciemność.
{Liam}
Kiedy mój oddech się już uspokoił otworzyłem oczy i zauważyłem blondyna leżącego na białych panelach, z jego głowy leciała czerwona ciecz.Podszedłem do niego i zacząłem nim potrząsać ale nic to nie dało. Sięgnąłem po telefon i jak najszybciej zadzwoniłem po pogotowie. Karetka przyjechała po 10 minutach zabierając bladego Nialla. Byłem przerażony, jak najszybciej wsiadłem do autobusu, na całe szczęście przystanek był tuż przy kamienicy w której mieszkał blondyn. Po 20 minutach byłem pod szpitalnem. Wbiegłem do budynku, złapałem jedną z pielęgniarek pytając gdzie leży niebieskooki. Już po chwili stałem pod salą 169. U Nialla był wlaśnie lekarz. Po chwili wyszedł i podszedł do mnie.
- Pański kolega jest w stanie stabilnym, ale wszystko komplikuje fakt że pacjent ma raka. - Po tych słowach opadłem na krzesło.
- Przepraszam Niall, nie wiedziałem - Wyszeptałem a moje oczy zaszły łzami
Przepraszam, że dopiero teraz dodaje nowy rozdział ale miałam małą blokadę. Jeśli chodzi o Liebster Awards dodam to w osobnym poście, najprawdopodobniej jutro. Mam do Was wieeelką prośbę. Napiszcie w komentarzach swoje propozycje na następny rozdział.
-Liaaaaaaaaaaaaaaaaam! - Mój krzyk rozniósł się po całym mieszkaniu a w odpowiedzi usłyszałem tylko przekleństwo i szuranie bosymi stropami po panelach. Już po chwili w kuchni pojawił sie Liam z mokrymi włosami. Dokładnie zlustrował mnie wzrokiem i czekał aż ja coś powiem. - Gdzie jest mleko ? - Zapytałem starając zachować opanowany ton głosu a w środku wszystko się gotowało. Chłopak tylko zaśmiał się i podszedł do mnie bliżej.
-Wypiłem a co? -Zapytał z kpiną w głosie. Miałem ochotę go udusić, resztkami sił się powstrzymałem.
-Debil - Powiedziałem kiedy mijałem go w progu kuchni. Postanowiłem wziąć relaksującą kąpiel. Wszedłem do łazienki wcześniej zamykając drzwi na klucz. Osunąłem sie po kafelkach na zimną podłoge przymykając oczy. Trwałem w takiej pozycji przez kilkanaście minut do czasu kiedy mój spokój został przerwany przez natarczywe dobijanie sie do drzwi. Dobrze wiedziałem że to Liam.
- Spieprzaj - Krzyknąłem w strone drzwi a stukanie ustało. Odetchnąłem z ulgą w tym samym momencie podnosząc się z ziemi. Wszedłem pod prysznic odkręcając gorącą wodę. Strumienie wody otulały moje ciało. Lubiłem tkwić w bezruchu pod prysznicem, to mnie uspokajało. Ponownie przymknąłem oczy, przypomniałem sobie czasy kiedy nie byłem chory. To było dwa lata temu, wtedy nie martwiłem się o jutro. Moje życie było podobne do Liama. Byłem arogancki, najważniejsze było moje dobro. Chciałem żyć jak najlepiej, miałem w dupie otaczający mnie świat. W Irlandii byłem tym popularnym w szkole do czasu...
Pewnego dnia na imprezie u Steva* po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu zemdlałem. Impreza po tym incydencie się skończyła a mnie zabrali do szpitala. Po wstępnych badaniach miałem podejrzenia o nowotwór nerki. Był to dla mnie wielki szok. Przyjaciele, jeśli mogę ich tak wgl nazwać, kiedy usłyszeli o mojej przypadłości przestali odwiedzać mnie w szpitalu. Zabolało, bardzo zabolało, po nich się tego nie spodziewałem. Bardzo dobrze pamiętam jak przyrzekliśmy sobie wieczną przyjaźń..Oni zawiedli. A może to moja wina, bo to w końcu ja byłem, a raczej jestem chory. Nawet nie zauważyłem kiedy z moich oczu zaczęły płynąć łzy.Otarłem je wierzchem dłoni. Wyszedłem z pod prysznica nie chcą dłużej myśleć nad moim beznadziejnym życiem.Sięgnąłem po ręcznik, który leżał na umywalce. Dokładnie wytarłem swoje ciało a następnie przewiązałem ręcznik w pasie. Wyszedłem z łazienki, postanowiłem zajrzeć do Liama. To co tam zastałem było dla mnie szokiem. Liam siedział na moim łóżku półprzytomny z ręką w bokserkach. Odchrząknąłem, chłopak popatrzył na mnie nie przerywając dogadzania sobie. Po chwili doszedł na moich oczach, opadając na poduszkę.
- Kurwa! Wiesz Niall... Gardzę osobami chorymi.- Te słowa zadały mi potworny ból, chciałem jak najszybciej wyjść z tego pokoju. Pech chciał że potknąłem się o spodnie Liama i upadłem zahaczając głową o róg łóżka. Następna była ciemność.
{Liam}
Kiedy mój oddech się już uspokoił otworzyłem oczy i zauważyłem blondyna leżącego na białych panelach, z jego głowy leciała czerwona ciecz.Podszedłem do niego i zacząłem nim potrząsać ale nic to nie dało. Sięgnąłem po telefon i jak najszybciej zadzwoniłem po pogotowie. Karetka przyjechała po 10 minutach zabierając bladego Nialla. Byłem przerażony, jak najszybciej wsiadłem do autobusu, na całe szczęście przystanek był tuż przy kamienicy w której mieszkał blondyn. Po 20 minutach byłem pod szpitalnem. Wbiegłem do budynku, złapałem jedną z pielęgniarek pytając gdzie leży niebieskooki. Już po chwili stałem pod salą 169. U Nialla był wlaśnie lekarz. Po chwili wyszedł i podszedł do mnie.
- Pański kolega jest w stanie stabilnym, ale wszystko komplikuje fakt że pacjent ma raka. - Po tych słowach opadłem na krzesło.
- Przepraszam Niall, nie wiedziałem - Wyszeptałem a moje oczy zaszły łzami
Przepraszam, że dopiero teraz dodaje nowy rozdział ale miałam małą blokadę. Jeśli chodzi o Liebster Awards dodam to w osobnym poście, najprawdopodobniej jutro. Mam do Was wieeelką prośbę. Napiszcie w komentarzach swoje propozycje na następny rozdział.
Super <3 już widze, ze jest jednym z najlepszych opowiadań jaki czytałam <3
OdpowiedzUsuńSuper blog!
OdpowiedzUsuńBede tu zagladac
my-magical-sparkles.blogspot.com
Świetny <3 pisz dalej <3 :*
OdpowiedzUsuńCudo kochana :3
OdpowiedzUsuńNie wiem co tu napisać ale czekam na nexta ! :D
Pisz ... Pisz ... Pisz xd
Weny <33
Twoja nowa fanka z Wrocławia :D
PannaMalik♥
Wiedziałam, że będzie coś nie tak! :o
OdpowiedzUsuńAle pomimo tego braku kultury Liam'a jest o tak bardzo ciekawie. ;3
No pisz, pisz 3, bo nie mogę się doczekać! <3
~ @NowakVictoria
czemu mi nie powiedziałaś, że masz jeszcze jednego bloga ? : O nie kochasz mnie : c xd
OdpowiedzUsuń169 heheh
OdpowiedzUsuń