„Niall”
Wybiegłem z kawiarni cały zalany łzami. Nie
wiem dlaczego tak zareagowałem. Liam był tylko moim przyjacielem ale mimo
wszystko, poczułem jak moje serce pęka na tysiące kawałków. Gdybym mógł cofnąć
czas nigdy nie poszedłbym do tej kawiarni a przede wszystkim nigdy nie
zdecydowałbym się na powrót do Londynu. Liam pewnie już dawno o mnie zapomniał
tylko ja byłem takim naiwnym idiotą że myślałem że naprawdę byliśmy sobie
bliscy. Teraz jak się nad tym dłużej zastanawiam nie wiem co ja sobie myślałem.
Przecież brunet nie wpadłby mi w ramiona ze łzami w oczach i nie powiedział jak
bardzo za mną tęsknił. Nauczył się żyć beze mnie, tak jakby nigdy mnie tam nie
było. Wbiegłem zdyszany do pokoju hotelowego który wynajęliśmy razem z Amy.
Dziewczyna przestraszona podbiegła do mnie i zadawała tysiące pytań. Nie
słuchałem jej, wyrywając się z jej uścisku wpadłem do łazienki i czym prędzej
przekręciłem kluczyk w zamku. Usiadłem na podłodze chowając głowę między
kolana. Głowa strasznie mnie bolała, nie mogłem się na niczym skoncentrować.
Zacząłem się kołysać w przód i w tył mając wielką nadzieje że to mi w czymś
pomoże. Jednak moje starania poszły na marne a głowa bolała mnie jeszcze
bardziej. Próbowałem podnieść się z podłogi ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
Oparłem głowę o zimne kafelki zamknąłem oczy i starałem się nie myśleć o przeszywającym
mnie bólu. Do mojej głowy zaczęły napływać obrazu z mojego życia przed wyjazdem
do Irlandii. Te wszystkie wspólne śniadania z Liamem wspólne śniadania i wiele
innych przez co moje oczy ponownie stały się mokre .Zmusiłem się do wstania z
ziemi bo moje lędźwie zaczęły dawać o sobie znać. Nienawidziłem tych momentów
kiedy siedziałem na zimnej podłodze a dolna część moich pleców zaczynała mnie
piekielnie boleć co uniemożliwiało mi wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Nie
zdarzało się to często ale kiedy już następował
taki moment dosłownie umierałem z bólu. Nie chciałem aby i tym razem to się powtórzyło
więc oparłem plecy o gorący grzejnik co trochę uśmierzyło ból. Przez moją głowę
przeszedł bardzo nietypowy pomysł ale jednak bardzo kuszący. Znalazłem naszą
apteczkę w której trzymaliśmy wszystkie tabletki przeciwbólowe. Wyciągnąłem
jedno opakowanie najsilniejszych leków i poszedłem z nim do sypialni. Wysypałem
wszystkie tabletki na rękę, nie wiedziałem ile ich wziąć żeby… zabić się… nie
wiedziałem czy właśnie to chce zrobić czy po prostu zasnąć żeby ten dzień w
końcu się skończył. Połowę tabletek wsypałem do pudełka a resztę położyłem na
półce obok łóżka. Sięgnąłem po butelkę z wodą i zacząłem połykać tabletki,
jedna po drugiej. Z każdą połykaną tabletką czułem się coraz gorzej. Przy dwóch
ostatnich tabletkach ręce strasznie mi się trzęsły a powieki same opadały w
dół. Butelka z wodą wypadała mi z dłoni ale już nie miałem siły jej podnieść,
zasnąłem.
„Liam”
Wszystko szło dobrze do czasu kiedy w drzwiach
kawiarni nie stanął niskiego wzrostu blondyn. Był bardzo podobny do Nialla
przez chwile naprawdę myślałem że to on ale kiedy spojrzałem na chłopaka ten
obrócił się i wyszedł z pomieszczenia. Przez resztę dnia w pracy męczyła mnie
świadomość że ten chłopak to faktycznie był Irlandczyk. Nawet zapytałem Perrie
czy wcześniej widziała tego chłopaka tylko ze ona nie widziała dzisiaj tu
żadnego niskiego blondyna. To może była tylko moja wyobraźnia. Z takimi myślami
męczyłem się aż do powrotu do domu. Tam zaszyłem się w sypialni Nialla. Nie
wiedziałem co mam ze sobą zrobić, analizowałem każdy szczegół na twarzy Nialla
i chłopaka z kawiarni. Tylko ten drugi był bardziej zmizerniały i smutny. Po
godzinie takiego bezczynnego myślenia postanowiłem przejść się na spacer. Nie
patrząc nawet na zegarek wyszedłem z mieszkania podążając w bliżej nie
określonym kierunku. Po kilkunastu minutach bezczynnego błąkania się po
Londynie postanowiłem pójść w miejsce które najbardziej uwielbiał Niall. Park
na przedmieściach, było to chyba z godzinę drogi stąd ale nie miałem lepszego
zajęcia. Spuszczając głowę w dół skierowałem się chodnikiem w określone
miejsce. Po drodze minąłem hotel pod którym stała karetka, zatrzymałem się na
chwile ale nic konkretnego nie zobaczyłem więc ruszyłem w dalszą podróż
całkowicie zapominając o zdarzeniu z przed chwili. Po chwili znalazłem się już na
miejscu, usiadłem na jednej z wolnych ławek spoglądając na przechodniów. Wszyscy
byli uśmiechnięci jakby ich życie było perfekcyjne i bez żadnych przykrości i
może właśnie takie było. Zazdroszczę im takiego życia. Chociaż sam kiedyś takie
miałem jeszcze przed wyjazdem do Londynu kiedy miałem Zayna i Harrego wtedy nic
mnie nie obchodziło, robiłem co tylko żywnie mi się podobało a teraz? Teraz
chciałem tylko jednego… żeby Niall wrócił do domu żebyśmy znowu mogli żyć w tym
naszym małym świecie.
Tak na wstępnie chciałabym Was przeprosić że rozdział jest taki krótki nie dodawałabym go ale obiecałam kilku osobą i musiałam. Mam nadzieje, ze mimo wszystko Wam się spodoba i mnie za niego nie znienawidzicie.
Robcia xx
Wiesz kochanie, że mi się podoba wszystko co napiszesz!<3
OdpowiedzUsuńProszę, nie zabij Nialla... I niech oni będą razem! I tak zrobisz jak uważasz!
Czekam na następny! ;*
Całuski! xxx
Liam to matoł... jak on mógł się nie kapnąć że to był Niall i że to jego karetka wzieła?! Liam popierdolony chuju masz klapki na oczach?!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że nie zabijesz Nialla :c
Rozdział cudowny <3 Krótki ale i tak super, wszystko w Twoim wykonaniu jest super xDD
Czekam na następny :D
@Zaawsze_Spoko
Błagam... Tylko nie zabijaj Nialla...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny !
Fajne , fajne. Widać masz wenę i chęć do pisania. Świetnie Ci to wchodzi C:
OdpowiedzUsuńBoże żeby tylko mu się nic nie stało bo sie zarycze. ;3
OdpowiedzUsuńŚwietny *.* pisz dalej. Czekam na następny. <3
OdpowiedzUsuń