Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 11

„Niall”
Czułem się jakby głowa miała mi w każdym momencie wybuchnąć. Nie pamiętałem kompletnie nic z wczorajszego dnia. Nie miałem pojęcia gdzie jestem, co się stało i co to jest za cholerne pikanie przy moim uchu. Czuje się jakbym miał wahania temperatur. Raz jest mi zimno i czuje jak na mojej skórze pojawia się gęsia skórka a już po chwili moje ciało pociło się z strasznego gorąca które panowało wkoło mnie. Starałem się otworzyć oczy co nie zakończyło się sukcesem. Moje powieki sprawiały wrażenie jakby ważyły kilka kilogramów. Przekląłem w duchu i poddałem się starając się jak najbardziej odprężyć. Na moje skórze czułem dotyk jakieś delikatnej i malutkiej dłoni. Jej palce były mocno splecione z moimi. Chciałem pokazać tej osobie że nic mi nie jest. Że już się obudziłem ale po raz kolejny moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Zacząłem się zastanawiać co stało się poprzedniego dnia. Wysiliłem swój umysł i już po chwili przez moją głowę przepływały obrazy. Byłem w Londynie, miałem spotkać się z Liamem. Ale zamiast happy endu spotkałem go przytulającego się z jakaś blondynką. Potem w hotelu… chciałem się zabić. To pewnie teraz jestem w szpitalu. Uh..czyli coś pewnie poszło nie tak. Ale jak to możliwe? Chciałem umrzeć! Byłem na to gotowy! Nie chce się budzić1 Chce trwać w tej ciemności jak najdłużej żeby tylko nie patrzeć na tych wszystkich szczęśliwych i uśmiechniętych ludzi.
„Liam”
Obudziłem się z dziwnym przeczuciem. Bałem się że coś się stanie, coś złego. Nie wiedziałem co mam z tym zrobić. Od razu pomyślałem o Niallu a jeśli jemu coś się stało? Nie to nie możliwe! Moje myśli zeszły na całkiem inny tor przez specyficzny odgłos, który wydobył się z mojego brzucha. Oplotłem brzuch ręką żeby uciszyć burczenie. Niechętnie zwlokłem się z ciepłego i wygodnego łóżka. Szurając bosymi stopami po panelach wszedłem do kuchni. Moje oczy zostały porażone przez promienie słońca wpadające przez okno. Zasłoniłem oczy dłonią i podszedłem do lodówki. Dokładnie zlustrowałem każdą półkę, moją uwagę przykuła lasagne którą wczoraj zamówiłem na obiad. Włożyłem talerz z potrawą do mikrofali. Wyciągnąłem ulubiony kubek Nialla uśmiechając się przelotnie, nalałem do niego kawy i razem z talerzem który wyjąłem z mikrofali wszedłem do salonu. W momencie kiedy miałem włączyć telewizor usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Przekląłem pod nosem rzucając pilota na sofę i wbiegłem do sypialni. Sięgnąłem na szafkę nocną gdzie leżał telefon. Nie spoglądając na wyświetlacz nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Hallo? – Zapytałem niepewnym głosem. Nikt nie dzwonił do mnie wcześniej o tak wczesnej porze.
- Liam ? – Usłyszałem cichy, drżący, kobiecy głos. Nie znałem tej dziewczyny ale jej głos drżał tak jakby miała się zaraz rozpłakać. – Jestem przyjaciółką Nialla, Amy – Kiedy usłyszałem imię Irlandczyka moje serce na chwile stanęło. Przez moja głowę przechodziło tysiące myśli –negatywnych.
- Co mu się stało? – Zapytałem cicho, jakbym bał się usłyszeć własne słowa. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś mu się stało a ja nawet nie spróbowałem mu pomóc.
- On… on jest w szpitalu – Po tych słowach bezwładnie opadłem na łóżko. Słowa dziewczyny dźwięczały mi w głowie. Oczy od razu zaszły mi łzami. – Niall Cie wczoraj zobaczył z jakąś dziewczyną kiedy wrócił do hotelu próbował się zabić. – Zrobiło mi się czarno przed oczami. Przeze mnie i moją głupotę ten zawsze uśmiechnięty Irlandczyk leży w szpitalu i pewnie walczy o życie.
- Co się teraz z nim dzieje? W jakim szpitalu jest? – Dziewczyna podała mi nazwę szpitala. Rozłączyłem się nie zamierzając marnować więcej czasu na rozmowę z Amy. Wybiegłem z mieszkania nie zawracając sobie głowy zamykaniem drzwi. Wybiegłem z budynku, przechodząc na drugą strone ulicy ignorując zdenerwowanych kierowców. Zdenerwowany wszedłem do kawiarni. Nie zwracając uwagi na protesty blondynki wszedłem do gabinetu Edwarda.
- Pukać nie… - Mężczyzna nie dokończył kiedy zobaczył moja zapłakaną twarz. Wstał ze swojego miejsca podchodząc do mnie i układając swoje dłonie na moich ramionach. – Co się stało? – Zapytał z troską w głosie.
- Mój przyjaciel… On jest w szpitalu, czy mógłbym dzisiaj nie śpiewać i spędzić z nim ten dzień? – Zapytałem z nadzieją w głosie. Spojrzałem smutnym wzrokiem na Eda który na chwilę zamknął oczy jakby nad czymś myślał. Po chwili ponownie na mnie spojrzał kiwając głową i uśmiechając się pokrzepiająco. Wyszedłem z gabinetu spoglądając przelotnie na Perrie, posyłając jej wymuszony uśmiech. Wyszedłem z kawiarni rozglądając się wokół własnej osi. Skierowałem się w stronę parku który kończył się akurat przy szpitalu w którym znajdował się Niall. Chciałem się tak jak najszybciej dostać ale droga strasznie mi się dłużyła co jeszcze bardziej mnie denerwowało. Moja głowa była zajęta tylko i wyłącznie przez Nialla. Martwiłem się jak jeszcze nigdy wcześniej. Po półgodzinie znalazłem się przed wejściem do wielkiego budynku i nie zatrzymując się wszedłem do środka. W recepcji stała młoda kobieta. Posłałem jej wymuszony uśmiech po czym zapytałem o miejsce pobytu „Nialla Horana”. Kobieta dokładnie wytłumaczyła mi jak mam dojść do sali numer 256. Nie miałem siły ani czasu żeby czekać na windę więc wbiegłem po schodach na drugie piętro w pośpiechu szukając odpowiedniej sali.  Kiedy dotarłem w odpowiednie miejsce to co zobaczyłem całkowicie mnie rozbiło.
- Nie! To nie może być prawda! Boże dlaczego byłem taki głupi! Niall proszę NIE! 

No i pojawił się nowy rozdział, mam nadzieje że przypadnie Wam do gustu. Ale jest taka sprawa...Tylko i wyłącznie od Was zależą teraz losy Nialla. Może jestem za bardzo wymagająca ale jest mi strasznie smutno ponieważ z każdym rozdziałem komentarzy jest coraz mniej. Więc mam dla Was zadanie, ilości komentarzy które pojawią sie pod tym postem zależy jego życie. Wiec prosze żeby każdy czytający zostawił przynajmniej kilka słów 
Robcia xx 

6 komentarzy:

  1. Niall musi przeżyć ! nie masz wyboru xd
    a rozdział jak zwykle świetny : D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że skomentuję!<3 Uwielbiam tego bloga! *-*
    Proszę...nie zabij Kochanie Niall'a... Niech oni będą razem..forever...<3
    Rozdział jest FANTASTYCZNY! Chłonęłam każde słowo, naprawdę. Świetnie opisałaś uczucia Liam'a. Bardzo wczułam się w to co przeżywał...
    PROSZĘ KOCHANIE KOMENTUJCIE! NIE CHCEMY ŚMIERCI NIALLERA, PRAWDA?!
    Czekam na następny wspaniały rozdział! ;*
    Mundzia xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. nie cierpie tak długo czekać na rozdziały, pisz częściej.
    Mam nadzieje, że Niall przeżyje. Ciekawi mnie bardzo co będzie dalej. Strasznie mi się podoba xx

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest szantaż! Ale no skuteczny xD Rozdział jest super *-* Kocham to opowiadanie :33
    Mam nadzieję, że nie uśmiercisz Niallera, wiem że to no od nas zależy ale no prosze, niech on nie umrze!! *błaga na kolanach*
    Pozdrawiam, @Zaawsze_Spoko

    OdpowiedzUsuń
  5. ŚWIETNE, jak każdy inny. <3
    Niall musi żyć, MUSI!
    czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne!
    Dobrze wiesz, że kocham twój styl pisania.
    PS. Jak zabijesz Nialla, to masz przerąbane :D <3

    OdpowiedzUsuń